Dominik S. za napad w listopadzie 2014 r. dostał pięć lat więzienia. Sąd zmienił bowiem kwalifikację karną z usiłowania zabójstwa właśnie na rozbój. Przypomnijmy, to słynna sprawa autostopowicza. Dominik S. miał wówczas 19 lat, zatrzymywał samochody. Jan Banach z Czerska, widząc młodego człowieka, chciał pomóc. Zatrzymał się, by go podwieźć.
Do dziś, gdy wraca myślą do tamtych chwil, włosy aż jeżą się na głowie. Przeżył, ale mało brakowało, by nie wyszedł cało z napadu. Był wożony w bagażniku, chłopak strzelał w jego kierunku, gdy próbował uciec. Samochód został uszkodzony - chłopak wjechał w drzewo. A pan Jan znów był bliski śmierci - bity, kopany, duszony, stracił przytomność. Gdy się ocknął, był sam. S. oddalił się, myśląc zapewne, że jego ofiara nie żyje.
- Sąd niewłaściwie ocenił materiał dowodowy, dając wiarę oskarżonemu i przyjmując, że doszło do rozboju, a nie usiłowania zabójstwa - mówi Stanisław Kaszubowski, zastępca prokuratora rejonowego. - Zaskarżamy całość, przede wszystkim samą kwalifikację czynu.
Inaczej mówiąc, prokuratura podtrzymuje swoją wcześniejszą ocenę, którą zawarła w akcie oskarżenia, że Dominik S. próbował zabić, więc o rozboju mowy być nie może.
Inny przyjęty paragraf ma przełożenie na wymiar kary. Młody czerszczanin w pierwszej sądowej instancji dostał pięć lat więzienia, tymczasem za usiłowanie zabójstwa zgodnie z kodeksem karnym grozi co najmniej osiem lat więzienia.
