W Warszawie pojawią się również rolnicy z naszego terenu. Wśród nich - hodowca trzody chlewnej ze wsi Kołdrąb w powiecie żnińskim.
- Prowadzę gospodarstwo rodzinne, które przepisał na mnie tata. To, co robimy, jest dla mnie ważne, więc boli, kiedy ciężka praca rolnika jest tak bezczelnie nisko wyceniana - opowiada Krzysztof Chmielewski. - Do Warszawy ruszamy z chłopakami z Wielkopolski. Przecież nie będziemy bezczynnie siedzieli i czekali na poprawę sytuacji. Trzeba działać. Tu chodzi o przyszłość polskiego rolnictwa.
Pan Krzysztof podkreśla, że wyjątkowo zabolało go to, co działo się 2 grudnia na przejściu granicznym w Świecku. - Dotarła do mnie informacja, że będą sprawdzane warunki przewozu świń. Nie jestem zaskoczony tym, że pojawiły się wątpliwości dotyczące stanu zwierząt - wskazuje. I dodaje: - Utrzymanie polskiej hodowli powinno być priorytetem.
Źródło: AgroUnia, Facebook
Lider AgroUnii, pod szyldem której organizowany jest jutrzejszy strajk w Warszawie podkreśla, że pojawią się utrudnienia w stolicy.
- Mamy bardzo dużo problemów, tracimy na naszej pracy. Nie ma przyzwolenia na to, co się dzieje. Mamy pandemię głupoty w partii rządzącej. Małe strajki i pojedyncze działania nie przyniosą efektów. Musimy być gotowi na działania z tzw. grubej rury - podkreśla Michał Kołodziejczak.
- Rolnicy do mnie dzwonią z różnych powiatów, trzeba działać - podkreśla Filip Pawlik, związany z AgroUnią rolnik z Wielkopolski.
Agrounia czego chce
- Odpowiedzialność rządu za własne błędy
- Polska żywność priorytetem w sklepach
- Koniec dyskryminacji polskich rolników w Europie
- Zakaz likwidowania dochodowych gałęzi gospodarki
- Zdrowa konkurencja na rynku
