Protest związkowców "Anwilu" we Włocławku
- Wzywam zarząd Anwilu do rozmów, rozmawiajmy na argumenty - nawoływał Andrzej Musialik, przewodniczący związków zawodowych we włocławskiej spółce. - Niech prezydent Marek Wojtkowski będzie mediatorem, niech usiądzie pośrodku. W tej chwili następuje tylko wymiana pism, nic więcej. To jest żenujące, co robi zarząd firmy.
Związkowcy z Anwilu od godziny 14 do 16 pikietowali na drodze krajowej nr 91 (dawnej "jedynki"), kilkaset metrów od zakładu. Akcja polegała na przechodzeniu przez przejście dla pieszych i wstrzymywaniu ruchu samochodowego. W ten sposób protestowali m.in. przeciwko planowanej od przyszłego roku zmianie obecnego systemu pięciobrygadowego na czterobrygadowy. Związkowcy twierdzą, że wprowadzenie w Anwilu systemu czterobrygadowego może spowodować, że z pracy zwolnionych zostanie - w ramach programu dobrowolnych odejść - 80 osób.
Przeczytaj też: Anwil nie planuje zwolnień. "Dialog jest efektywniejszy"
Zarząd Anwilu zapewnia jednak, że zwolnień grupowych nie będzie. Taką deklarację składa na łamach "Pomorskiej" Agnieszka Lamek, dyrektor do spraw personalnych w Anwilu SA. Zarząd, owszem, chce wprowadzić system czterobrygadowy, ale ma to być odpowiedź na pogarszające się prognozy dla sektora chemicznego. Zarząd widzi w tym także szansę na lepsze wyniki finansowe zakładu na trudnych ekonomicznie czasach. - Jeśli zależy nam, by być firmą efektywną i konkurencyjną, musimy zadbać też o efektywność produkcji - przekonuje Agnieszka Lamek.
Ale nie tylko rezygnacji z planu wprowadzenie systemu czterobrygadowego domagają się związkowcy. Chcą również między innymi powołania rzecznika etyki i przekazanie związkom pełnej informacji dotyczącej przyszłości i rozwoju Anwilu.
Dzisiejsza pikieta we Włocławku nie była jedyną w naszym regionie.
Zobacz również: Boją się o przyszłość IKS Solino. Wyszli na ulice Inowrocławia [zdjęcia, wideo]
Czytaj e-wydanie »Lokalny portal przedsiębiorców