Zminimalizowanie ryzyka wystąpienia pryszczycy w Polsce było tematem spotkania, które 24 stycznia br. minister rolnictwa zorganizował z przedstawicielami sektora producentów trzody chlewnej.
Przemieszcza się z powietrzem
Przypomnijmy, najnowsze ognisko pryszczycy w Europie zostało potwierdzone 10 stycznia br. w niemieckim powiecie Märkisch-Oderland (land Brandenburgia), który graniczy z Polską.
Pryszczyca jest chorobą zwierząt parzystokopytnych. - Na zakażenie najbardziej wrażliwe jest bydło, następnie świnie, owce i kozy - informuje Główny Inspektorat Weterynarii. - Ludzie też mogą zachorować, jednakże pryszczyca nie jest dla nich śmiertelna i zwykle przebiega łagodnie. Można się zarazić w wyniku bezpośredniego kontaktu z chorym zwierzęciem, a także spożywając mięso, mleko i niepasteryzowane przetwory mleczne od chorych krów.
Pryszczyca pojawia się w Europie sporadycznie. Ostatni przypadek w Polsce stwierdzono w 1971 r., ale wirus pryszczycy jest bardzo niebezpieczny, ponieważ przenosi się też z powietrzem. - Przy sprzyjających warunkach, może przemieszczać się z wiatrem nawet do 10 kilometrów nad lądem, co znacząco utrudnia jego kontrolę - ostrzega Polski Związek Hodowców i Producentów Bydła Mięsnego. - Przypadki przenoszenia wirusa pomiędzy fermami, gdzie nie doszło do bezpośredniego kontaktu zwierząt, podkreślają, jak ważne są odpowiednie środki prewencyjne.
- Jednym z nich jest zaprzestanie skupu mięsa z Niemiec, którego napływ do Polski ostatnio zwiększył się - uczulał w czasie narady Ryszard Kierzek, prezes Kujawsko-Pomorskiej Izby Rolniczej. - Obserwujemy to po przesunięciach odbioru tuczników nawet do trzech tygodni, przez co przerastają tłuszczem i spadają do klasy C, o 2 zł tańszej na kilogramie. Minister obiecał sprawdzić, ile półtusz wjeżdża do Polski, ponieważ inspektorat weterynarii ma nadzór tylko nad zwierzętami żywymi.
Od momentu wystąpienia choroby, były tylko trzy transporty zwierząt żywych do gospodarstw w Polsce i zostały objęte szczególną kontrolą.
Przetwórcy nie kupują półtusz z Niemiec
Krzysztof Jażdżewski, Główny Lekarz Weterynarii, zaprzeczył, jakoby państwa UE zamykały granice dla zwierząt i towarów z Niemiec, jednocześnie przyznał, że do czasu wygaszenia ogniska pryszczycy, niektóre kraje mają ostrożne podejście do kupna niemieckiego mięsa.
- Żaden kraj członkowski nie może zamknąć granic na towary z Niemiec, ale np. przedsiębiorcy mogą zrezygnować z zakupów w Niemczech i takie decyzje podjęli przetwórcy z Holandii - informuje Kierzek. - W związku z tym minister rolnictwa ma zorganizować spotkanie z 17 największymi przetwórcami mięsa w Polsce. Myślę, że będzie im sugerował powstrzymanie się od zakupów za Odrą, bo nie tylko rolnicy mogą zbankrutować z powodu pryszczycy, ale przetwórnie również.
W celu zminimalizowania zawleczenia wirusa pryszczycy do Polski, wprowadzono dezynfekcję pojazdów przewożących zwierzęta parzystokopytne na granicach z Brandenburgią. Postawiono też w stan gotowości służby weterynaryjne, w szczególności w zakładach i gospodarstwach, do których importowane są zwierzęta lub wołowina, wieprzowina czy baranina.
