Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przed Andrzejem Sieradzkim z Parku Tysiąclecia świat zwierząt nie ma tajemnic

Dariusz Nawrocki
Dariusz Nawrocki
Pan Andrzej prezentuje zaskrońca, którego ludzie wzięli za groźnego węża
Pan Andrzej prezentuje zaskrońca, którego ludzie wzięli za groźnego węża Z archiwum Andrzeja Sieradzkiego
- Przyroda ładuje nasze akumulatory - wyznaje Andrzej Sieradzki, dyrektor Nadgoplańskiego Parku Tysiąclecia.

Pies goni jenota. Nagle napastnik i potencjalna ofiara wpadają razem do głębokiego dołu wypełnionego wodą. Pracownicy podbiegają na miejsce i oczom swym nie wierzą: z wody wystają nozdrza psa, a na jego głowie siedzi... jenot. I w ten oto sposób napastnik ratuje potencjalną ofiarę. Pracownicy wyciągają zwierzęta z dołu. Jenot znów rusza przed siebie. Wykończony pies dalszą pogoń już sobie odpuszcza.
Takich historii z życia zwierząt Andrzej Sieradzki, dyrektor Nadgoplańskiego Parku Tysiąclecia, zna dziesiątki. Nie wszystkie chce zdradzać. Poznają je turyści, którzy odwiedzają siedzibę NPT lub Rysiówkę na Potrzymiechu.

Takie cuda

- Urodziłem się w Kruszwicy, więc Gopło zawsze było mi bliskie. Jeździłem tu na ryby już jako mały chłopak. Mój wujek miał łódź motorową i zabierał mnie ze sobą - wspomina pan Andrzej. Zawsze w jego najbliższym otoczeniu były zwierzęta. Gdy miał 15 lat, założył hodowlę królików. - Miałem ich prawie dwieście - wyznaje. Śmieje się, gdy widzi moje zdziwienie. Codziennie przed szkołą musiał jeździć 3 kilometry na rowerze, by je oprzątać. Potem hodował też nutrie. - Miałem rękę do zwierząt - przekonuje.

Nasadzał też kury na... kacze jajka. Znów się śmieje widząc moje zaskoczenie. - Kaczka nie zawsze chciała siadać na jajka. Trzeba było ją zmuszać. Kacze jajka podrzucałem więc kurze. Potem kura chodziła z małymi kaczuszkami. Takie cuda tam się działy - opowiada.

Po ukończeniu szkoły zawodowej w Kobylnikach, przyszedł czas na trzyletnie technikum rolnicze. Po maturze pracował jako młynarz-płatkarz w kruszwickich PZZ-ach. W wojsku dosłużył się stopnia starszego kaprala, a po zakończeniu służby trafił do kruszwickiego ratusza. Po czterech latach został kierownikiem Gminnej Spółki Wodnej. Przepracował tu aż 23 lata. W 2000 roku rozpoczął studia inżynierskie w Wyższej Szkole Ochrony Środowiska. Zdobył tytuł inżyniera. Od 8 lat jest dyrektorem Parku.
- Niektórzy mówią, że od tego czasu przybyło nam kormoranów. Przyrodnicy mają satysfakcje, a Gospodarstwo Rybackie powody do zmartwień. Przybyło też gęsi i żurawi. I znów turyści sobie to chwalą, a rolnicy narzekają na żurawie, które wyjadają im kiełkującą kukurydzę - zdradza.

Przyznaje, że wielu ludzi zazdrości mu tej pracy. - Realizuję swoją pasję, a jeszcze mi za to płacą - wyznaje. Dzięki temu dużo przebywa na łonie natury. Wszystkich zachęca do tego, by przyjeżdżali nad Gopło. - Przyroda ładuje nasze akumulatory. Kiedy jesteśmy zmęczeni codziennym trybem życia, u nas można zobaczyć przepiękne widoki, które pozytywnie nastrajają: gęsi z młodymi, piękne gody żurawi albo perkozów, wreszcie orły bieliki - reklamuje.

Dzięki tej pracy poznał również wiele ciekawych osób: od profesorów poprzez prostych ludzi mieszkających na Potrzymiechu, którzy mówią piękną gwarą kujawską. - Wiedzą o Gople takie rzeczy, których w książkach się nie wyczyta - zdradza. Zdążył poznać panią Czesławę, zwaną przez miejscowych „Ciotką”. Mieszkała samotnie na półwyspie Potrzymiech. - Bardzo mnie lubiła. Mówiła do mnie: „Tobie dyrektorek dobrze z łoczu patrzy, ty jesteś porządny chłopok” - wspomina pan Andrzej. Gdy kilka lat temu powódź odcięła 92-latkę od cywilizacji, nie chciała się stąd ruszyć. Wraz ze swoimi pracownikami przez prawie 4 godziny brnęli w zimnej wodzie, by do niej dotrzeć. Gdy go zobaczyła wyznała: „O dyrektorku, nie potrzebnie się trudziliście. Zobaczcie, co ja tutaj mom”. Otworzyła zamrażarkę pełną węgorzy i sandaczy. „Dobrze, żeś przyszedł, bom przynajmniej inną gymbę zobaczyła” - wyznała i zaprosiła do stołu.

Samo zdrowie

- Przyroda daje nam coś, czego się nie zapomina. Żeby jej doświadczyć musimy kilka kilometrów przejść lub przejechać rowerem. A to samo zdrowie. Teraz mamy modę na ruszanie się. A ruszanie się w tak pięknych okolicznościach przyrody to czysta przyjemność. Zawsze można tutaj zobaczyć coś nowego. To nie będą tygrysy, lamparty, zebry i lwy, ale nasze rodzime gatunki, których w mieście nie zobaczymy - przekonuje pan Andrzej.
Przed wyprawą na Potrzymiech zaprasza do siedziby Parku przy ulicy Wodnej. Turyści dostaną tu mapy oraz praktyczne porady, które przydadzą się w trakcie zwiedzania.

Głosuj na Andrzeja Sieradzkiego w plebiscycie Bohater Głosu Inowrocławia

Wyślij SMS o treści glos.4 pod numer 71321

Głosowanie trwa do 31 października
Szczegóły tutaj

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska