Przemycali narkotyki na Ukrainę i wpadli. Jeden uciekł, dwóch siedzi w polskich aresztach

Wpadli w okolicach miejscowości Łapajiwka niedaleko Lwowa. Funkcjonariusze ukraińskiej milicji i jednostki specjalnej Berkut Ministerstwa Spraw Wewnętrznych Ukrainy, znaleźli przy nich ponad 5,6 tys. tabletek extasy. W domu, wynajmowanym przez Polaków w rejonie Lwowa, znaleziono kolejne tabletki - około 4,5 tys. sztuk.

Polacy zostali zatrzymani, jednak jednemu z nich udało się uciec. W rękach milicji i funkcjonariuszy jednostki Berkut pozostały jego dokumenty. Z informacji, do których już wtedy dotarła "Pomorska", wynikało, że tym mężczyzną jest pochodzący z Włocławka Mirosław K., zwany "Koniem". Na Ukrainie został zatrzymany razem z mieszkańcem okolic Włocławka Pawłem D., znanym jako "Gruby", który kilka miesięcy wcześniej wyszedł z niemieckiego więzienia po sześciu latach odsiadki za przemyt papierosów. Trzecim zatrzymanym jest włocławianin Zbigniew G. Przez 18 lat pracował w sekcji dochodzeniowo-śledczej włocławskiej komendy, zaś przez kolegów uważany był za policyjnego wygę. W grudniu 2002 roku został aresztowany pod zarzutem przekazywania poufnych informacji członkom przestępczych grup. Sąd skazał go na półtora roku więzienia.

Śledztwo od ukraińskich organów ścigania przejęła Prokuratura Okręgowa we Włocławku, współpracująca przy tej sprawie z CBŚ W aresztach tymczasowych są już Paweł D. i Zdzisław R., jedyny z zatrzymanej czwórki nie mający związków z Włocławkiem. Ciążą na nich zarzuty obrotu znacznymi ilościami narkotyków i przemycenia ich na Ukrainę. - Jest to zbrodnia zagrożona karą od trzech do piętnastu lat więzienia - mówi prokurator Jan Stawicki, naczelnik Wydziału V Śledczego Prokuratury Okręgowej. Za Mirosławem K. wydano listy gończe.