Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przemysław Karnowski. - Polska to nie wyrok. Jestem gotowy na rok ciężkiej pracy

(jp)
Przemysław Karnowski najbliższy sezon spędzi w Twardych Piernikach
Przemysław Karnowski najbliższy sezon spędzi w Twardych Piernikach SłAwomir Kowalski / Polska Press
Przemysław Karnowski: dla takich graczy nie ma miejsca w dużej koszykówce? - Wiem, jakie mam niedoskonałości w grze. Cały czas pracuję nad rzutem z półdystansu - mówi nowy środkowy Polskiego Cukru Toruń.

Powrót do Polski: nie było chyba łatwo podjąć taką decyzję?

Trudna decyzja, ale dogłębnie przemyślana. Trudno było zresztą podjąć inną, po tak nieudanym sezonie w Hiszpanii. Wiele sobie obiecuję po współpracy z trenerami Dejanem Mihevcem i Dominikiem Narojczykiem, obaj mają dużą wiedzę na temat koszykówki. To dla mnie szansa na nowe otwarcie w karierze.

Toruń wybrałeś z powodów rodzinnych czy też decydowały jeszcze inne kwestie?

Od kilku lat obserwowałem, jak ten klub funkcjonuje, jak wspaniale się rozwija. Myślę, że Polski Cukier to przykład dla wielu innych klubów, jak powinno się organizować koszykówkę. Granie w tym mieście to dla mnie wyjątkowa sprawa. Pamiętam do dziś, jak z Katarzynką walczyliśmy o mistrzostwo Polski juniorów, jak z SIDEn grałem w II lidze. To są wspomnienia, których nie zapomnę, myślę, że dla każdego zawodnika występy w macierzystym mieście są czymś wyjątkowym. Ważny był także fakt, że znam większość chłopaków z zespołu, choć ze zgrupowań reprezentacji. Mam także wielkie zauanie do całego sztabu i wszystkich osób w klubie. wiem, że oni zrobią wszystko, żeby to był dla mnie udany i przełomowy sezon.

Mówiło się o zainteresowaniu ze strony Anwilu Włocławek czy Stelmetu Zielona Góra. Rozpatrywałeś w ogóle inne opcje w PLK?

Była konkretna oferta Anwilu, rozmawiałem nawet z trenerem Igorem Miliciciem. We Włocławku kontrakt był inaczej zbudowany, musiałbym także decydować się bardzo szybko. W Toruniu rozmowy rozpoczęły się dobry miesiąc przed moją prezentacją, powoli dogadywaliśmy wszystkie kwestie. Byłem przekonany, że jeśli mam zagrać w polskiej lidze, to właśnie w Toruniu.

Rok temu świętowałeś wicemistrzostwo NCAA, nagrodę im. im. Kareema Abdul-Jabbara. Wydawało się, że koszykarski świat stoi otworem Teraz wylądowałeś, powiedzmy sobie to otwarcie, w dość przeciętnej europejskiej lidze.

Nie jest to wielkie rozczarowanie, nie traktuję tego, jak wyrok. Przychodzę do Torunia z bardzo konkretnymi założeniami. Chcę się odbudować, zwłaszcza chodzi o formę fizyczną, dlatego osoba Dominika Narojczyka była dla mnie tak ważna. To najlepszy trener od przygotowania fizycznego w Polsce i jeden z najlepszych specjalistów w Europie. Znamy się doskonale z reprezentacji. Wiem jednak, że on sam nie sprawi cudów i jego pomysły muszę poprzeć ciężką pracą. Doskonale wiem, jakie są moje braki i od tego zaczniemy. Treningi już się rozpoczęły i mam zamiar ciężko pracować cały sezon.

Co się nie udało przez ten rok od finału NCAA?

Wydaje mi się, że nie zacząłem w Hiszpanii źle. Zagrałem kilka spotkań na dobrym, równym poziomie, gdy przyplątała się kontuzja. Klub w tym czasie zatrudnił nowych graczy i trudno było odzyskać miejsce w składzie. Straciłem minuty na parkiecie w Andorze i bardzo chciałem znaleźć nowy zespół, w którym będę odgrywał poważniejszą rolę. Niestety, nie potoczyło się to po mojej myśli, w Fuenlabradzie praktycznie nie grałem pod koniec sezonu,

Problemy zdrowotne to dla ciebie, niestety nic nowego. Jesteś gotowy na rozegranie całego sezonu w PLK?
W Hiszpanii pojawiły się problemy ze ścięgnem achillesa. Dlatego w wakacje musiałem poddać się zabiegowi, chciałem ten temat rozwiązać raz na zawsze. Teraz jest już wszystko dobrze i zapomniałem o tych problemach. Bardzo żałuję, że musiałem odpuścić zgrupowanie kadry w czerwcu, ale innego wyjścia nie było. Jeśli chodzi o plecy, to od czasu operacji także nie mam z tym problemów, czuję się komfortowo.

Na hasło "Przemysław Karnowski" wielu kibiców powie, że dla tego typu centrów nie ma miejsca w dużej koszykówce. Będziesz musiał zmienić styl gry, żeby zaistnieć w mocniejszej lidze.

Jest w tym sporo racji. Koszykówka cały czas ewoluuje, trend w NBA, a co za tym idzie także w Europie, promuje podkoszowych niższych, ale szybszych. Wiem, jakie mam niedoskonałości w grze. Cały czas pracuję nad rzutem z półdystansu, to jest element, który staram się już coraz mocniej wprowadzać do swojej gry, ale jednocześnie też ćwiczę rzut za 3. Jeżeli trener mi zaufa w tej kwestii, to będę próbował także tego. Sporo takich ćwiczeń wykonuję na treningach, wychodzi nieźle, choć wiadomo, warunki meczowe są zupełnie inne.

CIĄG DALSZY NA KOLEJNEJ STRONIE - O RZUCANIU Z DYSTANSU, LIDZE MISTRZÓW I WSPOMNIENIACH O NBA

Dla wielu kibiców to może być niespodzianka, ale pamiętam z czasów juniorskich, że świetnie rzucałeś z półdystansu, także z linii rzutów wolnych. Gdzie to się potem podziało?

Tak było, w klubowych drużynach juniorskich sporo także kozłowałem. Wszystko zmieniło się w reprezentacjach. Kolejni trenerzy ograniczali moją role do strefy pod koszem, jakby kierując się wyłącznie moimi warunkami fizycznymi. W wieku 15-16 lat faktycznie przerastałem fizycznie rówieśników i nie było innych takich graczy po przeciwnej stronie parkietu. Zostałem trochę zaszufladkowany i wielu trenerów nie miało okazji poznać mniej od innej strony lub też odwagi, żeby wykorzystać mnie mniej szablonowo. Sam jednak wiem, że mogę zaoferować drużynie więcej i liczę, że właśnie od tego sezonu to zacznie się zmieniać.

Załóżmy, że idzie świetnie w Toruniu i pojawia się oferta z lepszej ligi. Kontrakt z Polskim Cukrem zakłada rozstanie w trakcie rozgrywek?

Nie myślę o tym w tej chwili. Koncentruję się na sezonie w Toruniu i budowaniu dobrej formy fizycznej. To jest dla mnie priorytet. Bardzo chciałbym pomóc toruńskiej drużynie w realizacji wszystkich planów, przede wszystkim awansować do Ligi Mistrzów. Gdzieś tam w głowie mam także swoje założenia i cele, ale są na drugim planie.

Trafiasz do drużyny, gdzie już jest dwóch środkowych: Cheikh Mbodj i Krzysztof Sulima. To nie popsuje atmosfery w zespole?

Będzie to sportowa rywalizacja. Jesteśmy kolegami poza parkietem, ale to naturalne, że także rywalami, każdy chce grać i mieć jak największy wpływ na wynik zespołu. Taka konkurencja może wyjść wyłącznie na dobre zawodnikom i drużynie.

Pracę nad sobą zacząłeś już dużo wcześniej.

Po zabiegu i rehabilitacji pięć tygodni spędziłem w USA. Gonzaga ma teraz nową halę do treningów i miałem świetne warunki na mojej starej uczelni. Po powrocie do Polski od razu spotkałem się z trenerem Dominikiem, zacząłem trenować indywidualnie, a po podpisaniu kontraktu dołączyłem do drużyny.

Treningi USA miały także na celu przypomnienie się skautom w NBA?

W tej chwili nie myślę o tym, jestem w Toruniu i koncentruję się na tym, co jest tutaj. Rok temu nieźle wypadłem w lidze letniej, teraz planowałem także zagrać w tych turniejach, ale kontuzja pokrzyżowała mi plany. Najpierw chcę wrócić do formy fizycznej, cieszę się, że nie czuję już żadnego bólu i wierzę, że jeszcze wiele przede mną.

W Toruniu kibice chcieliby znowu powalczyć o mistrzostwo Polski. Widzisz takie szanse?

Na dziś najważniejszym celem jest awans do Ligi Mistrzów, mamy też Superpuchar przed sezonem. Dobrze byłoby zagrać w Europie, gdzie jednak koszykówka stoi na bardzo wysokim poziomie. W poprzednim sezonie występowałem w EuroCup, więc wiem, jak to smakuje. Mistrzostwo rozstrzygnie się dopiero wiosną w play off, a tam wszystko rządzi się swoimi prawami. Dobrze byłoby być w najlepszej czwórce po sezonie zasadniczym. Nie ukrywam, że chciałbym zagrać w finale i powalczyć o pierwsze złoto dla Torunia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska