To był pierwszy mecz w sezonie, w którym Gonzaga nie była faworytem. Już przed startem Final Four w Phoenix bukmacherzy najwyżej oceniali szanse North Caroliny, uczelni, która przed laty dała koszykarskiemu światu Michaela Jordana.
Mecz finałowy NCAA jest tak ważny, że zamierają w ten wieczór wszelkie inne sportowe rozrywki, nawet NBA ustępuje drużynom akademickim. Amerykańskie media w najdrobniejszych szczegółach omawiały mocne i słabe strony obu zespołów i koszykarzy. Osobnych artykułów doczekał się nawet ojciec Przemka, Bonifacy Karnowski. Drobiazgowo opisywano jego podróże z Torunia do USA na mecze syna, pytano o decyzje sędziów w meczu półfinałowym. W gigantycznej hali w Phoenix zasiadło ponad 70 tysięcy kibiców, czyli zmieściłaby się tam jedna trzecia mieszkańców Torunia.

W meczu półfinałowym Karnowski miał wielką przewagę fizyczną nad rywalami. W starciu z North Caroliną miał zmierzyć się z bardziej godnymi rywalami. Na portalu ncaa.com jego pojedynek z Kennedy Meeksem (25 pkt i 14 zbiórek w półfinale) uznano za jeden z kluczowych elementów meczu finałowego. Jak się potem okazało, nie giganci byli w tym meczu najważniejsi...
Tak to się zaczęło. Z hali Szkoły Podstawowej nr 3 w Toruniu do Final Four w Phoenix
W półfinale Gonzaga prowadziła niemal przez cały mecz. Tym razem to Tar Heels z Północnej Karoliny narzuciła mocne warunki gry: presję w obronie i błyskawiczne przejścia do ofensywy. Bulldogi szybko uporządkowały grę i jako pierwsze zbudowały poważniejszą przewagę (21:14).
Pierwsza połowa należała do graczy drugiego plany. W Gonzadze szalał Josh Perkins (13 pkt, 4/5 z dystansu). Wyzwaniem dla najlepszej w lidze obrony Zags był Justin Jackson (śr. 18,3 pkt), ale lider North Caroliny do przerwy miał tylko 3/10 z gry. Na półmetku było 35:32 dla Gonzagi.
Josh Perkins already has 13 points and 3 trifectas! #NationalChampionshippic.twitter.com/nhkytlOZNh
— NCAA March Madness (@marchmadness) 4 kwietnia 2017
Karnowski zaczął od dobrej obrony, zbiórek, ale także nieudanych akcji pod koszem rywala. Torunianin był bardzo mocno pilnowany i nawet charakterystyczne dla niego podania na obwód były odcinane. Obaj z Meeksem szachowali się pod koszem, Amerykanin zaprezentował się niewiele lepiej (3/5 z gry).
Trener Mark Few wierzył w Polaka. - Karnowski takie rzuty normalnie trafia. Nadal będziemy kierować piłkę do niego - powiedział w przerwie.
Najwyraźniej wiedzieli o tym także rywale. Po przerwie North Carolina jeszcze wzmocniła defensywę i rozpoczęła od serii 8:0. W 26. minucie pierwsze punkty zdobył wreszcie Karnowski. To był fragment odpowiedź Gonzagi, która także popisała się runem 8:0. Potem mecz zrobił się bardzo twardy, a zmęczeni koszykarze trafiali coraz rzadziej.
The hustle, the hoop and the harm! #NationalChampionshippic.twitter.com/fvPxsCRuuR
— NCAA March Madness (@marchmadness) 4 kwietnia 2017
Nasz środkowy był jednym z najlepszych zbierających na parkiecie, ale nie miał dobrego dnia w ataku i wciąż pudłował spod kosza. W całym meczu zaliczył 9 pkt (1/8 z gry, 7/9 z wolnych), 9 zbiórek, blok, ale także 4 straty. Jednak podobne problemy mieli inni liderzy obu drużyn: Jackson w North Carolinie (5/18 z gry) i Williams-Goss w Gonzadze (5/17).
Prowadzenie w 2. połowie przechodziło z rąk do rąk, wszystko rozstrzygnęło się w ostatniej minucie. Gonzaga prowadziła jeszcze 65:63, ale w końcówce straciła 8 punktów z rzędu i przegrała 65:71! W ten sposób "Tar Heels" odebrali mistrzostwo, które rok temu stracili w ostatniej akcji meczu z Villanovą.
Prestiżowa nagroda dla Przemysława Karnowskiego? Jest szansa!
Przegrany finał nie może zmienić faktu, że to był wielki sezon Karnowskiego. Przez prawie rok walczył o powrót do koszykówki po kontuzji, operacji kręgosłupa i groźnej infekcji. Po powrocie został rekordzistą NCAA w liczbie wygranych meczów, bez jego średnio 12 punktów, 6 zbiórek i 2 asyst nie byłoby 37 zwycięstw Gonzagi w 39 meczach.. NBA? Opinie analityków są różne i to się rozstrzygnie dopiero podczas draftu.