Arriva Polski Cukier Toruń - Legia Warszawa 85:93 (20:17, 19:36, 26:13, 20:27)
Arriva Polski Cukier: Myles 22, 5 as., Gaddefors 15, Benson 6, 9 zb., Kamiński 5 (1), Diduszko 4 oraz Ertel 23 (5), 5 as., Abu 5, Wilczek 5 (1), Sowiński 0, Grochowski 0.
Legia: McGusty 20, Kolenda 15 (4), Pluta 13 (2), 8 as., Vucić 9, 13 zb., Silins 9 (1) oraz Grudziński 13 (2), Radanov 5 (1), Sykes 5 (1), Wilczek 4, Onu 0.
Zaczęło się obiecująco. W połowie 1. kwarty Legia miała 1/7 z gry, a Arriva Polski Cukier prowadziła już 12:3. Bardzo dobry fragment miał Bartosz Diduszko, który w wyjściowej piątce zastąpił kontuzjowanego Wojciecha Tomaszewskiego. Trener Heiko Rannula poprosił o przerwę, a po powrocie do gry dystansowymi trafieniami odpowiedzieli Andrzej Pluta i Dominik Grudziński.
Legioniści zdecydowanie poprawili defensywę i 2. kwartę rozpoczęli od serii 10:0, niemoc ofensywną przełamał dopiero w 13. minucie Michael Ertel. Przewaga gości jednak rosła i w 16. minucie było już 19:39.,Skuteczność torunian spadła w okolice 40 procent, a Legii wzrosła w tym fragmencie meczu do ponad 60 (z dystansu w 1. połowie 7/12). To była całkowita dominacja fizyczna zwłaszcza w defensywie, z którą radzili sobie jedynie Ertel (10 pkt) i Myles (9). Brakowało punktów polskiej rotacji, duet Kamiński - Wilczek miał 1/7 z gry do przerwy.
Było już -17, ale po przerwie gospodarze wrócili do gry z nową energią. Wystarczyły trzy minuty, by przewaga Legii stopniała do 7 punktów, Długo bezbłędny z gry był Ertel, wszechstronnością imponował jak zwykle Victor Gaddefors dużo lepiej funkcjonowała defensywa (Legia miała 6/18 z gry w 3. kwarcie)
Przed ostatnią kwartą Legia prowadziła już tylko punktem. Decydującą część to goście rozpoczęli runem 8:0. Przewaga rywali powoli rosła, a gospodarze mieli duże problemy pod tablicami, a Legia zaliczyła 13 zbiórek ofensywnych, co przełożyło się na 11 punktów drugiej szansy. W ostatniej minucie torunianie jeszcze raz zredukowali straty do 3 punktów (85:88), ale Legia ostatnie 30 sekund rozegrałą już mądrze.
