- Dostałam tak twarde rozkładane łóżko, że śpię jak na deskach. Rano wstaję bardziej zmęczona, niż jak się kładę - pożaliła się kobieta, której dziecko było leczone w szpitalu w Nowej Soli. Specjalista chorób dziecięcych Edward Marciniak, kierownik działu dziecięcego wyjaśnił w artykule, że są to łóżka typowo przeznaczone dla rodziców, do szpitali. Ich stan techniczny jest bardzo dobry, nie posiadają oznak zużycia.
Czytaj również: Gdzie śpi matka, kiedy jej dziecko jest w szpitalu? Na warunki w nowosolskim szpitalu zwróciła uwagę czytelniczka Gazety Lubuskiej
Po publikacji artykułu w tej sprawie do redakcji zadzwoniła czytelniczka, zwracając uwagę na brak możliwości zamawiania jedzenia na telefon do szpitala.
- Nie widziałam wprawdzie oficjalne powieszonej kartki, ale dowiedziałam się, że nie mogę zamówić pizzy na oddział, ani innego jedzenia na telefon - powiedziała nowosolanka. - Słyszałam, że mąż jednej z pacjentek, przyniósł pizzę, ale nie został wpuszczony do szpitala przez ochronę, chociaż tłumaczył, że nie jest kurierem czy sprzedawcą, tylko przyniósł jedzenie dla swojej żony.
Co jeść w szpitalu?
Czytelniczka przypomniała, że w szpitalu nie ma baru z jedzeniem, tylko automaty, w których odgrzewane są posiłki. - Kiedyś było lepiej, na miejscu można było zjeść coś dobrego, a teraz tylko te automaty są - stwierdziła kobieta. - Wygląda na to, że ludzie będą przemycać pizzę w torbach, żeby ochroniarze nie widzieli.
"Nie ma żadnego przemytu"
Z pytaniami o możliwości zamawiania jedzenia do wielospecjalistycznego szpitala w Nowej Soli zwróciliśmy się do dyrekcji. - Nie ma żadnego przemytu - uspokoiła od razu dyrektor Bożena Osińska i wyjaśniła sprawę, zwracając uwagę, że lecznica nie jest typowym miejscem publicznym, szpital jest otwarty dla pacjentów i odwiedzających, ale nie w taki sposób jak galeria handlowa.
- To nie jest tak, że my jesteśmy publiczną placówką, do której można z cateringiem wjechać, jak się chce. My jesteśmy szpitalem. Pojawił się przedsiębiorca, który organizuje przewoźny bar i nie rozumie, że nie może tego robić. Wjeżdża dużym kontenerem, obija ściany, a przede wszystkim nie wiadomo, z czym wjeżdża. Poza tym w obie strony wozi też bakterie. Ochrona była dość radykalna i usunęła tego pana.
Tych produktów nie powinniście jeść wieczorem. Unikajcie ich...
Dyrektor szpitala zapewniła, że nie wprowadziła zakazu zamawiania jedzenia przez telefon. - Jeśli personel zamawia jedzenie i wyjdzie je odebrać, nic nie mamy przeciwko temu. Tak było i tak jest. Ale nie wyobrażam sobie, że rodzina zamawia sobie pizzę i robi imprezę w sali chorych. Jeden pacjent ma taki stan zdrowia, drugi inny. Są pacjenci na dietach, po operacjach, ciężko chorzy. To jest szpital, a nie ulica, czy galeria handlowa - podkreśliła dyrektor Osińska i zaapelowała: - Dochodzi do absurdów. Nie można przekraczać granicy rozsądku!
Dyrektor wyliczyła, że w szpitalu codziennie przebywa kilkuset pracowników, kilkuset pacjentów i kilkuset odwiedzających. - A jeśli dojdzie do zatrucia pokarmowego? Kto i jakie będzie płacił wtedy odszkodowanie? Przecież to są ogromne roszczenia. Jesteśmy po kontroli naszego działu żywienia. Mamy wysokie standardy i chcemy je utrzymać - podkreśliła Bożena Osińska.
Opinie czytelników po artykule o twardych łóżkach dla rodziców
Roksana: - Leżałam kilka razy z synem na oddziale dziecięcym. Wtedy nie było nawet tych „twardych łóżek”. Na opiekę pielęgniarską nie mogę narzekać. Pielęgniarki życzliwe, uprzejme, służą pomocą. O nic nie musiałam prosić.
Paulina: - To jest właśnie chore w szpitalach zamiast się cieszyć,że rodzice odwalają większość roboty przy dziecku za personel i udogodnić im pobyt, to wszystko utrudniają.
Małgorzata: - Jeśli pielęgniarki mówią, że nie mogą przyznać normalnego łóżka (przyszykowanego dla innego, ewentualnego pacjenta) to tak jest i koniec.
WIDEO: Nowa Sól. Jak się żyje w mieście średniej wielkości?