- Jeszcze rok temu pokazywałem ten dom zwiedzającym nasze miasto - mówi Krzysztof Cieczkiewicz, przewodnik PTTK. - Gorycz przeze mnie przemawia, ale jestem zszokowany obecnym wyglądem budynku. To kompletna dewastacja. Kolejna perełka, świadcząca o naszej historii, zniknie niebawem z mapy miasta - przewiduje włocławski przewodnik.
Czytaj: Wstydliwe dla miasta miejsce we Włocławku. - Strach tu mieszkać - mówi lokatorka
Oburzeni wyglądem budynku są też nasi Czytelnicy.
- Mieszkam w okolicy, dom jest okradany ze wszystkiego, nocą roi się tu od zbieraczy złomu i drewna - zniknęły wszystkie okna, drzwi, balustrada balkonu - mówi włocławianka, która zadzwoniła do redakcji z prośbą o interwencję. W pomieszczeniach widać stropy trzcinowo- wapienne, ale niektóre są nadpalone, mocno nadgryzione zębem czasu. Wszędzie są śmieci, ślady po alkoholowych libacjach.
Takich domów, które warte są tego, by ocalić je od zapomnienia, jest we Włocławku więcej.
- Nawet jeśli są własnością prywatną, ale jest dobra wola ze strony właścicieli, można je uratować - mówi Danuta Walcze-wska, kierująca włocławską delegaturą Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków. W tym przypadku jest inaczej. Budynek przy ul. Łęgskiej, wpisany do ewidencji zabytków, jest własnością prywatną. - Dopóki żyły spadkobierczynie po mieszkającym tu niegdyś zdunie - stąd kafle będące ozdobą domu - dbały o nieruchomość. Obecnie dom jest już w innych, kolejnych zresztą rękach. Nadzór budowlany nakazał opróżnienie nieruchomości.
W każdej chwili może dojść do rozbiórki. Jaki będzie los kariatyd, kafli, putto? Mogą po prostu zniknąć.
Czytaj e-wydanie »