Była noc z wtorku na środę. Pan Julian (nazwisko do wiadomości redakcji) dostał silnego bólu brzucha- Od kilkunastu lat cierpię na przewlekłe zapalenie trzustki. Z tego powodu wiele razy byłem hospitalizowany w szpitalu w Inowrocławiu. Czułem się coraz gorzej, dlatego zadzwoniłem po pogotowie - tłumaczy nasz Czytelnik.
Przeczytaj także: Na operację poczekamy nawet 5 lat - kontrakty z NFZ na 2012 rok
Karetka szybko przyjechała i zawiozła go do szpitala. - Ostatni raz podobny atak miałem w październiku. Wtedy jednak trafiłem na zupełnie inną ekipę w oddziale ratunkowym. Co ważniejsze - wówczas to chirurg zdecydował, że muszę pozostać w szpitalu - opowiada.
Tym razem stało się inaczej. - Dyżurujący lekarz zalecił podanie mi dwóch zastrzyków przeciwbólowych, po czym powiedział, że "mam sobie zorganizować transport". Cud, że miałem parę groszy przy sobie. Wsiadłem w taksówkę i wróciłem do Kruszwicy, bo tam mieszkam. Najgorsze było to, że nadal źle się czułem. Poza tym na dworze było minus 15 stopni. Nie wiem, dlaczego nie potraktowano mnie po ludzku - żali się pan Julian.
Za kurs zapłacił 50 zł. - Dla mnie to dużo, bo jestem bezrobotny. Myślałem, że za te pieniądze przeżyję przynajmniej tydzień - mówi.
Przeczytaj także: Aktualna lista leków refundowanych (ważna od 1.01.2012). Wkrótce aktualizacja!
O pobycie pana Juliana w oddziale ratunkowym opowiedzieliśmy dr. n. med. Januszowi Wieczorkowi, naczelnemu lekarzowi Szpitala Powiatowego w Inowrocławiu.- Transport medyczny to niezwykle trudny problem. To, komu należy się darmowy przejazd karetką lub nie regulują przepisy. Bywa, że dla dobra pacjenta staramy się obejść prawo - przyznaje dr Wieczorek.
Czy nie uważa jednak, że w przypadku pana Juliana lekarz mógł inaczej postąpić?- Jeśli chodzi o ludzkie podejście, to na pewno. Nie wiemy jednak, co pacjent powiedział lekarzowi. Czy poinformował go o swojej trudnej sytuacji materialnej? Zapewniam, że lekarz nie zrobił tego z premedytacją.
Regulamin inowrocławskiego szpitala stanowi, że pacjent ma prawo przebywać w oddziale ratunkowym do trzech godzin. - Nie mamy warunków ani pieniędzy na to, by dłużej przetrzymywać pacjentów. Średnio w ciągu doby do oddziału ratunkowego trafia 300 osób. NFZ płaci nam 9 tys. zł za dobę, zamiast 17 tys. zł, bo tyle faktycznie wydajemy na jego funkcjonowanie - wyjaśnia dr Wieczorek.
Warto wiedzieć
Bezpłatny transport karetką przysługuje pacjentowi na podstawie zlecenia lekarza ubezpieczenia zdrowotnego (lub felczera). Chory może być przewieziony do najbliższego zakładu opieki zdrowotnej i z powrotem, w przypadkach:
- konieczności podjęcia natychmiastowego leczenia w innej placówce (np. gdy lekarz podczas wizyty domowej lub w miejscu udzielania świadczeń ambulatoryjnych stwierdzi zły stan zdrowia pacjenta i potrzebny jest transport do szpitala), z wyłączeniem stanów nagłego zagrożenia zdrowia lub życia - w takich sytuacjach wzywane jest pogotowie ratunkowe;
- wynikających z potrzeby zachowania ciągłości leczenia (np. transport pacjenta z jednego szpitala do drugiego w celu wykonania np. badań lub kontynuacji leczenia).