Przyznamy, że też byliśmy zaskoczeni. Panowie otworzyli kilka puszek i wszędzie to samo: coś co przypomina karmę dla ptaków bądź ryb. Wszystkie puszki bez naklejek. Nie wiadomo co jest zawartością, jaki ma skład, do kiedy termin ważności... Łatwiej było rozpoznać po otwarciu puszki... kukurydzę. Jednak też brakowało etykiety z danymi.
- Czy to były odpady? To bardzo nieprzyjemna sytuacja - uważają nasi rozmówcy. Od dawna korzystają ze wsparcia Caritasu odbierając m.in. paczki żywnościowe. Po taką pomoc są oni kierowani przez Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie w Grudziądzu. I jak przyznają wcześniej nie było takiej sytuacji.
- Paczka, którą otrzymaliśmy w ubiegłym tygodniu była nazwana "dla seniora". Oprócz produktów żywnościowych były w niej też środki czystości, między innymi mydło, szampon. No ale to, co było w puszkach to loteria... Nigdzie etykiet, więc dopiero po otwarciu okazywało się co jest w środku. Senior... ma jeść coś co przypomina pszenicę??? Pytaliśmy w Caritasie co to ma znaczyć? Niestety, panie rozłożyły tylko bezradnie ręce i same nie wiedziały jak to wytłumaczyć.
Dyrektor Caritasu, ks. prałat Adamowicz: - Dary pozyskaliśmy z Węgier
Co ważne, grudziądzki Caritas jest tylko dystrybutorem żywności, którą pozyskuje Caritas Diecezji Toruńskiej. Skontaktowaliśmy się z dyrektorem Caritas Diecezji Toruńskiej: księdzem prałatem Danielem Adamowiczem. Duchowny nie ukrywał zdumienia gdy powiadomiliśmy o tym, co zdaniem naszych czytelników znajdowało się w puszkach, które do nich trafiły. W trakcie rozmowy jednak udało się wyjaśnić co jest faktyczną zawartością puszek.
Jak tłumaczył ksiądz dyrektor Adamowicz dary żywnościowe Caritas Diecezji Toruńskiej otrzymuje ze znanej, dużej firmy (nazwa znana redakcji), które faktycznie nie posiadają logo i naklejek. Część trafia do kuchni, a część do dystrybucji w postaci paczek dla potrzebujących. - My nigdy nie przyjmowaliśmy pszenicy. Jestem szczerze zdumiony - podkreśla ks. Daniel Adamowicz. - W dokumentach mamy groszek, kukurydzę, ale nie pszenicę...
Transport puszek żywnościowych przyjeżdża m.in. z Węgier za pośrednictwem Cartias Węgry. Produkty są pełnowartościowe z długimi datami do spożycia, ale nie mają etykiet. - I to jest problem: bo jeśli my nie weźmiemy tych darów, to zostaną zutylizowane - wyjaśnia ks. Adamowicz. I dodaje: - Powinna być dołączona lista do paczek, aby w takim przypadku gdy produkty nie mają logo, było wiadomo co jest zawartością i jaka jest data przydatności do spożycia.
W paczkach nie było listy produktów bez etykiet. W jednym z nich była kasza orkiszowa
Ks. prałat Adamowicz podkreśla, że paczka, która trafiła do potrzebujących w ubiegłym tygodniu w Grudziądzu ważyła ok. 13 kg.
Dyrektor Caritasu w trakcie rozmowy z "Pomorską" sięgnął po spis zawartości paczki... I okazało się... - Już wiem... to kasza orkiszowa - mówi ksiądz prałat Daniel Adamowicz. - No ale fakt, powinna być do paczki dołączona lista tego, co nie jest oznakowane. Ktoś tego teraz nie zrobił. Biję się w pierś, naszym obowiązkiem jest to, aby te kartki były włożone do paczek.
Podobne paczki w najbliższym czasie miały też być dystrybuowane w Rogóźnie i Grucie (pow. grudziądzki).
[imiona naszych rozmówców zostały zmienione]
