Od początku bieżącego roku Państwowe Gospodarstwo Leśne Lasy Państwowe realizuje „Program ochrony owadów zapylających w ekosystemach leśnych, ze szczególnym ukierunkowaniem pszczołowatych”. To kolejny po zakończonym już projekcie „Pszczoły wracają do lasów”. - Bieżący ma charakter ciągły. Czas realizacji poszczególnych działań będzie zależny od potrzeb – czytamy w zarządzeniu podpisanym przez Józefa Kubicę, dyrektora PGLLP.
Łąki, nektarodajne drzewa i krzewy
- Już nasza podstawowa praca, czyli sadzenie lasu jest ukłonem w stronę owadów zapylających – podkreśla Honorata Galczewska, rzecznik prasowy regionalnej dyrekcji PGLLP w Toruniu. - Dobierając skład nowego lasu, uwzględniamy owady błonkoskrzydłe. Sadzimy nektarodajne gatunki krzewów i drzew. Zainicjowaliśmy też akcję siania łąk kwietnych, która kontynuuje się sama, bo łąka to przyrodnicze perpetuum mobile - raz wysiana, w kolejnych latach wysiewa się sama. Np. w Nadleśnictwie Lutówko połączono łąkę kwietną z instalacjami fotowoltaicznymi. Jedno drugiemu nie przeszkadza, a wygląda lepiej i służy zapylaczom.
Barcie w Nadleśnictwie Dąbrowa
Jeżeli nadleśnictwa mogą liczyć na współpracę z bartnikiem, to ją podejmują. - Przykładem może być Nadleśnictwo Dąbrowa, gdzie wielu leśników jest pszczelarzami i mają silnie zawiązaną współpracę z lokalnym bartnikiem. To wiele ułatwia – mówi Honorata Galczewska.
- W każdym leśnictwie, a na terenie Nadleśnictwa Dąbrowa jest ich 14, są umieszczone barcie lub kłody bartne – przyznaje nadleśniczy Karol Pawlicki.
Barcie to dziuple w drzewach drążone specjalnie dla pszczół. Kłody bartne to wieszane na drzewach kawałki wydrążonych pni.
W Nadleśnictwie Dąbrowa obsługuje je Zenon Otowski z Warlubia. - Praca na wysokości i samo dzianie barci wymagają specjalnych narzędzi i doświadczenia, żeby drzewo nie pękło – opowiada bartnik. - Miód z barci wybiera się tylko raz w sezonie, ale warto, bo dzięki dojrzewaniu wewnątrz pnia, smakuje inaczej, niż miód z ula.