Jedną godzinę zmonopolizował dyrektor lecznicy Leszek Bonna. Odniósł się w nim do pytań związku lekarzy.
Zdaniem radnego Przemysława Bieska, był to zabieg celowy, a na dowód przywołał "Ferdydurke". Jak się ma książka Witolda Gombrowicza do przekształcenia chojnickiego szpitala? Otóż zdaniem radnego nawet bardzo. Przyrównał dyrektora Leszka Bonnę do nauczyciela języka polskiego, który zmuszając ucznia do długiego recytowania wierszy jednego z polskich wieszczów, doprowadził do tego, że drugi z uczniów, w końcu przyznał, że ten wielkim poetą jest. Zdaniem Bieska w taki właśnie sposób Bonna chciał wczoraj przekonać radnych, do zasadności przekształcenia szpitala w spółkę prawa handlowego. Radni mieli jednak rozliczne wątpliwości.
W materiałach sesyjnych podane są trzy warianty przekształcenia szpitala, za najlepszy przez dyrekcję uznany jest drugi, kiedy to nowa spółka stałaby się właścicielem majątku ruchomego, a za użytkowanie budynków płaciłaby powiatowi roczny czynsz dzierżawny w wysokości 1 mln zł.
Dyrektor Bonna zauważa, że spółka osiągałaby wówczas nawet zysk, a jej właścicielowi, powiatowi, nawet po zapłaceniu podatku pozostawałaby nadwyżka.
Zdaniem radnego Bieska to rozważania czysto teoretyczne. - To byłby zysk wirtualny - mówił Biesek. - I będzie wynikał jedynie z tego faktu, że nie trzeba by naliczać amortyzacji.
Jak jest teraz? W SP ZOZ dzięki gospodarności zarządcy zadłużenie maleje, ale strata, wynikająca właśnie z amortyzacji, tylko w tym roku wyniesie 3 mln 650 tys. zł. Ale to jest strata wirtualna, ponieważ w szpitalu nie odkładają pieniędzy na odtwarzanie nowego sprzętu, jak powinno być.
O wątpliwościach innych radnych więcej jutro.