Kilka minut po południu w sobotę pracownik ochrony dostrzegł w markecie przy ulicy Sienkiewicza w Brodnicy mężczyznę z koszykiem przy stoisku z alkoholem. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że mężczyzna zdjął z półki butelkę wódki i włożył najpierw do koszyka, a chwile później za pazuchę. Potem odłożył koszyk i wyszedł wejściem na salę.
Widząc wychodzącego złodzieja pracownik ochrony wybiegł za nim i go zatrzymał. W czasie rozmowy z mężczyzną ujrzał wymierzony w siebie pistolet.
Przeczytaj także:Pistolet, karabin i setki naboi znaleziono pod podłogą dawnej szkoły pod Grudziądzem
- Złodziej sklepowy wyciągnął z kieszeni pistoletowy miotacz gazowy, łudząco przypominający pistolet i zagroził, że go użyje, jeżeli go nie wypuści - informuje Agnieszka Szczucka z brodnickiej policji. - Pracownik ochrony zorientował się, że to plastikowy przedmiot, więc wezwał policję. Mężczyzna został zatrzymany i trafił do policyjnego aresztu. Funkcjonariusze policji zabezpieczyli miotacz, jako dowód w sprawie.
Po sprawdzeniu okazało się, że 38-letni brodniczanin nie posiadał na niego pozwolenia. Za zmuszanie do określonego działania, poprzez groźbę bezprawną , mężczyzna może trafić za kratki nawet na 3 lata.
- Do odpowiedzialności zostanie również pociągnięty za posiadanie miotacza gazowego bez pozwolenia i oczywiście za kradzież wódki - dodaje policjantka.
Czytaj e-wydanie »