Dorota Mientka przyznaje, że owszem, zdaje sobie sprawę, że jest tak, że ona i jej koledzy z klubu „Widzimy Gminę Inaczej”pewnie nie zostaliby radnymi, gdyby nie wyborcze zwycięstwo Jolanty Fierek.
Uważa jednak, że nie może być tak, że burmistrz Jolanta Fierek nie prosi radnych o opinie, a wręcz narzuca im poglądy. Radni, bywało podobno, byli pomijani, gdy omawiano istotne dla gminy sprawy. Brakowało dyskusji. Stąd ostatnia ostra wypowiedź radnej w imieniu klubu. - Zostałam w klubie ze względu na moich kolegów - mówi. - Teraz przymierzam się właśnie do opracowania pisemnego oświadczenia naszego klubu, które chcemy przedstawić pani burmistrz. Nie sądzę, by miało ono jednak formę publiczną. Liczę, że wszyscy radni z klubu je podpiszą. Mimo nadszarpniętego zaufania liczymy na dalszą współpracę - mówi.
Mientka nie chce podać żadnych przykładów szwankującej współpracy. Ale wiadomo, że chodzi m.in. o finanse. Co na to burmistrz Jolanta Fierek? Nie chce szerzej komentować sprawy. - Sytuacja jest bez precedensu i ma głębokie podłoże - mówi. - Nie da się jej skomentować w paru słowach, by była dla wszystkich czytelna. Jedno muszę powiedzieć stanowczo: nie da się mnie zamknąć w wyznaczonych ramach po to, by zatrzymać rozwój zapoczątkowanych przeze mnie procesów w gminie.
Burmistrz jest, nie ma co kryć, pod ścianą. Ma w radzie wewnętrzną opozycję, która właśnie się wyemancypowała. Bez jej poparcia przy absolutorium może stracić mandat do rządzenia.