Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ranią bez skrupułów

Karina Obara [email protected]
Ani z gdańskiego gimnazjum nikt nie pomógł, gdy koledzy ściągnęli jej spodnie i udawali, że ją gwałcą. Czy taka sytuacja mogłaby się zdarzyć w szkołach naszego regionu?

Dwudziestu uczniów w klasie patrzyło, gdy Ania została zaatakowana przez pięciu naładowanych hormonami kolegów. Dlaczego nikt nie podbiegł, aby stanąć w obronie dziewczyny? To pytanie zadają sobie dziś niemal wszyscy uczniowie od podstawówek po licea. Wszyscy też przyznają, że przypadek Ani pokazał wszystkim to, co dotychczas zamiatano pod dywan. Młodzież tak się bawi.

Bez reakcji

- W szkole liczy się ten, kto ma siłę - mówi Katarzyna z jednego z bydgoskich gimnazjów. Prosi o anonimowość, bo obawia się nie tylko przykrej reakcji kolegów, ale również nauczycieli, którzy za wszelką cenę chcą utrzymać dobrą opinię o szkole. - Jest kilkunastu łobuzów, którzy sieją terror wobec słabszych. Inni milczą. To co stało się w Gdańsku, mogło też wydarzyć się u nas. Nauczyciele często wychodzą na lekcjach, nawet na pół godziny. Zostajemy sami i gdy kilku się bije, nikt nie reaguje.
Trudno się dziwić, że nikt nie reaguje, skoro codziennie każdy młody człowiek może zobaczyć w telewizji pięć brutalnych scen i jedno zabójstwo - wykazują badania. 42 proc. gimnazjalistów przyznaje zaś, że albo zostało pobitych, albo było świadkami pobicia.
- Nie widać skutecznego działania ze strony nauczycieli i dyrekcji szkół, więc wszyscy milczą, przyzwyczajają się - mówi Paweł Gąska z trzeciej klasy inowrocławskiego gimnazjum. Paweł jest przekonany, że młodzież nie ma oparcia w nauczycielach, którzy ciągle podkreślają, że za mało im płacą. Szkoła, zdaniem Pawła, nie wychowuje. - Chłopak, który pobił mnie w pierwszej klasie, do dziś chodzi do naszej szkoły i codziennie kogoś leje. Obmacywanie, jako zabawa na przerwach to też codzienny widok. Niektóre dziewczyny same prowokują takie zabawy, więc inne, te spokojniejsze, myślą, że tak ma być. Nie wtrącają się. Rozwiązaniem może byłyby klasy, w których osobno uczą się chłopcy i osobno dziewczyny. W gimnazjum wszystkim za mocno buzują hormony.

Bezstresowo wychowani

Marta Kamińska z gimnazjum w Toruniu przekonuje, że jej klasa jest bardzo zżyta. Już nie raz okazało się, że jeden na drugiego może liczyć - zapewnia dziewczyna.
- Jednak w wielu gimnazjach toruńskich, gdzie mam koleżanki, tej solidarności brak na co dzień - mówi. - Długo myślałam o tym, co stało się Ani z Gdańska, że powiesiła się na skakance, bo ją upokorzono. Znam takich chłopaków, którzy lubią upokarzać innych. Mają wszystko: najlepsze komórki, ciuchy, domy, w których nie trzeba prosić dwa razy o zaspokojenie zachcianki. Oni są wychowywani bezstresowo. I ranią innych bez skrupułów.
Koleżanka Marty, Patrycja widzi jednak w tym co się stało w Gdańsku początek czegoś dobrego.
- Moja matka, po raz pierwszy od wielu miesięcy, usiadła i porozmawiała ze mną o życiu - mówi Patrycja. - Zawsze pytała co w szkole, ale chciała słyszeć, że dobrze i oceny w porządku. Rozmawiałyśmy chyba trzy godziny o tym, czy ja mam jakieś problemy. Boże, czy ja mam jakieś problemy? Mnóstwo ich mam, mamo.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska