Ratownicy medyczni z Grudziądza przyłączyli się do protesują...
- Rząd się z nami nie liczy! - denerwowali się m.in. członkowie Grudziądzkiego Stowarzyszenia Ratowników Medycznych, którzy przyłączyli się do ogólnopolskiej manifestacji.
Z gwizdkami i transparentami udali się do stolicy. Solidarnie ze swoimi kolegami po fachu z kraju próbowali swoją petycję z żądaniami przekazać na ręce ministra zdrowia Bartosza Arłukowicza. Bezskutecznie. - Nikt do nas nie wyszedł! - denerwuje się Mirosław Bałka, prezes GSRM. - Jedyną grupą, która dostała się do sekretariatu resortu były pielęgniarki. One jednak dostarczyły tylko swoje postulaty.
Czytaj: Około 20 tysięcy osób demonstrowało w środę w Warszawie [wideo]
Ignorancja, olewatorstwo
Ratownicy - jak relacjonowali "Pomorskiej" - byli bardzo rozczarowani postawą ministra. I nie szczędzili krytyki: "Totalna ignorancja!" "Olewatorstwo"!
Spod Ministerstwa Zdrowia, ulicami Warszawy przemaszerowali pod pałac prezydencki. Tutaj też nikt na nich nie czekał.
Dalej udali się pod Sejm, ale podobnie jak wcześniej również tu nikt nie chciał z nimi rozmawiać. - Rządzący nie traktują nas poważnie! - grzmiał tłum.
Czytaj: Demonstracje związkowe w stolicy. Jakie są postulaty protestujących? [wideo]
Postulaty prześlą pocztą
Ratownicy ubolewali też, że ich grupa zawodowa była najmniej liczna. - W sumie może była nas niecała setka - mówił szef GSRM. - Pielęgniarek i innych przedstawicieli służby zdrowia było zdecydowanie więcej.
Wniosek? - Albo ludzie są tak zapracowani albo po prostu nie wierzą w skuteczność protestu - dzielili się refleksjami.
Ratownicy medyczni domagają się między innymi od rządu, aby:
- ratownictwo było opłacane z budżetu państwa, a nie jak dotychczas - samorządów
- w karetkach specjalistycznych pracowały czteroosobowe zespoły, a podstawowych - trzyosobowe, a nie jak w niektórych pogotowiach składy ulegają zmniejszaniu o jednego członka ekipy.
Grudziądzanie zapowiedzieli, że wobec zaistniałej sytuacji postulaty wyślą do ministerstwa pocztą.
Czytaj e-wydanie »