Pani Irena urodziła się w Sępólnie, a pan Romuald w Chmielnikach. Po ślubie jubilaci przeprowadzili się do Sępólna, na ul. jeziorną, gdzie mieszkają do dziś. Jak wspomina pani Irena, niegdyś było to bardzo spokojne i urokliwe miejsce, ale niestety, z czasem jest coraz więcej hałasu, co bardzo przeszkadza mieszkańcom.
Spacery najważniejsze
Jubilat całe życie pracował jako kierowca.
Teraz jest na emeryturze i jeszcze do niedawna lubił łowić ryby z łódki i wraz z żoną chętnie chodzi na grzyby. - Uwielbiam las - mówi pani Irena, która prowadziła kiedyś kiosk, a później pracowała w PCK. - Jak tylko boli mnie głowa, to idę na spacer i od razu mi przechodzi. Na grzyby też chodzę bardzo chętnie.
Jubilaci lubią ogródek, ale przede wszystkim pani Irena poświęca teraz czas czteroletniej wnuczce, którą się zajmuje. - Bardzo często chodzimy na spacery - mówi jubilatka.
Wnuczka Kornelia ma cztery lata i babcia zajmuje się nią, od kiedy mama wróciła do pracy.
Dostali książkę o swoim mieście
- Mamy czwórkę dzieci - trzy córki i jednego syna - dodaje pani Irena. - Dochowaliśmy się też trzech wnuczków i dwóch wnuczek.
Podczas uroczystości były nie tylko medale od prezydenta i kosz kwiatów. - Najbardziej ucieszyła mnie książka, którą nam podarowano - zdradza jubilatka. - To "Dzieje Sępólna". Świetna rzecz, myślę, że nasze wnuki, a nawet ich dzieci, będą z tego korzystać.
Czytaj e-wydanie »