W tym przypadku zapadał tzw. wyrok nakazowy, co oznacza że Sąd wydał go bez udziału stron. Po zgłoszeniu sprzeciwu, sprawa będzie rozpatrywana w normalnym trybie, czyli trafi na wokandę i strony będą miały okazję wypowiedzenia się przed Sądem.
Groził, uderzył i kopnął w twarz
Sprawa jest bardzo poruszająca, gdyż zdarzenie, do którego doszło latem br., było poważne. Zespół ratownictwa medycznego został wezwany do pacjenta, który miał dokonać samookaleczenia. Wszystko działo przy jednej z kamienic przy ul. Legionów w Grudziądzu. Mirosław Bałka, jeden z ratowników gdy chciał udzielać pomocy, usłyszał od krewkiego mężczyzny groźby pod swoim adresem, potem został uderzony w twarz, a następnie kopnięty w twarz przez 30-letniego Karola D. Napastnik był pijany. Miał 1,5 promila alkoholu. Ratownik sprawę zgłosił na policję, a sam trafił na SOR.
SZEROKO SPRAWĘ OPISYWALIŚMY TUTAJ: W Grudziądzu zaatakował ratownika medycznego. Groził mu. Usłyszał już dwa zarzuty
Prokuratura, Karolowi D. postawiła zarzuty: kierowania gróźb karalnych oraz naruszenia nietykalności cielesnej funkcjonariusza publicznego podczas wykonywania obowiązków służbowych. 30-latek przyznał się do zarzucanych czynów, ale nie potrafił wytłumaczyć swojego zachowania.
Jaki wyrok dla recydywisty?
W połowie grudnia br. zapadł wyrok nakazowy. Mężczyzna został uznany winnym zarzucanych czynów i została mu wymierzona kara: 8 miesięcy ograniczenia wolności polegająca na wykonywaniu nieodpłatnej, kontrolowanej pracy na cele społeczne w wymiarze 20 godzin w miesiącu.
Co ważne, Karol D. dopuścił się zarzucanych czynów w ciągu 5 lat od odbycia kary za rozbój. Wówczas został skazany na 11 miesięcy więzienia!
W Grudziądzu ataki na ratowników medycznych to wcale nie incydenty. Ostatni jeden z poważniejszych opisywanych przez "Pomorską" miał miejsce pod koniec października. TUTAJ CZYTAJ: "Cwele jeb...ne. Zaje...ię was. Zapamiętam wasze twarze" - usłyszeli ratownicy od pacjenta
Wyroki w podobnych sprawach zapadają w zdecydowanej większości bez orzeczenia bezwzględnej kary więzienia. Głównie są to prace społeczne, nawiązki na rzecz poszkodowanych. - Nie ma na to naszego przyzwolenia. Chcemy czuć się bezpiecznie w pracy, a nie być narażani na ataki. Takie kary nie są "hamulcem" dla agresorów - uważa Mirosław Bałka, prezes Grudziądzkiego Stowarzyszenia Ratowników Medycznych.
Marcin Gizicki, ratownik zaatakowany przez Matthew L. podczas Camerimage
