W sobotę na ulicach Warszawy przeciwko reformie oświaty protestowali nauczyciele, pracownicy administracji oświaty, a także rodzice. Manifestację „NIE dla chaosu w szkole” zorganizował ZNP. - Z naszego okręgu pojechaliśmy do Warszawy 35 autokarami - mówi Ryszard Kowalik. - Tak jak inni chcieliśmy pokazać, że nie zgadzamy się na likwidację gimnazjów. Cieszę się, że w manifestacji wzięli też udział rodzice, choć uważam, że powinno być ich więcej. Przecież chodzi o przyszłość ich dzieci! Gimnazja to wspaniałe szkoły, świetnie wyposażone, które pozwalają na wyrównanie szans. To ważne szczególnie dla dzieci z mniejszych miejscowości.
Wśród protestujących na sobotniej manifestacji znaleźli się również samorządowcy. Większość gmin z niepokojem patrzy bowiem na plany MEN, bo oznaczają one konieczność znalezienia w budżecie pieniędzy na wprowadzenie reformy.
- Z pewnością w przypadku samorządu wielkości Bydgoszczy, mówimy o wielomilionowych wydatkach - podkreśla Anna Strzelczyk-Frydrych z Biura Obsługi Mediów bydgoskiego ratusza. - Dla porównania, nakłady miasta na dostosowanie szkół dla dzieci 6-letnich wyniosły około 10 mln zł.
auczycielka: - Budujemy obraz ludzi, którym nic się nie podoba. Wstydzę się za koleżanki i kolegów
Planowana reforma oznacza dla gmin konieczność opracowania nowej sieci szkół. - Do wymogów 8-klasowej szkoły będziemy musieli dostosować budynki przynajmniej 20 samodzielnych szkół podstawowych - mówi Anna Strzelczyk-Frydrych. - Szacowany koszt odtworzenia samych tylko pracowni chemicznych, fizycznych i geograficznych w podstawowym zakresie to około 3 mln zł. Do wzrostu starszych uczniów trzeba będzie dostosować wyposażenie budynków.
Co prawda, MEN zapewnia, że wskutek reformy nauczyciele nie stracą pracy, ale w gminach nie mają złudzeń. A to właśnie samorządy muszą ze swojej kieszeni wypłacać odprawy zwalnianym nauczycielom. - Zgodnie z przepisami są to sześciomiesięczne wynagrodzenia - wyjaśnia Anna Strzelczyk-Frydrych. - Również za pozostawienie nauczyciela w stanie nieczynnym należy wypłacić świadczenie równe sześciokrotności uposażenia. Oczywiście zrobimy wszystko, aby jak najmniej nauczycieli straciło pracę.
- Oceniamy, że w roku 2017 będziemy potrzebować około miliona złotych na dostosowanie szkół do potrzeb reformy - mówi Agnieszka Chrząszcz, rzecznik Urzędu Miasta Inowrocławia. - Ponadto, według wstępnych wyliczeń, niemal drugie tyle trzeba będzie przeznaczyć na odprawy dla zwalnianych nauczycieli przez cały proces wygaszania gimnazjów, czyli przez 2 lata.
Niektóre gminy, jak np. Grudziądz, mają nadzieję na pomoc ze strony państwa. - W związku z reformą, MEN na spotkaniach i konferencjach zapowiada zwiększenie nakładów na szkoły podstawowe. Liczymy zatem, że ostateczna kwota subwencji będzie wyższa od wstępnej, co pozwoli na doposażenie szkół w niezbędne pracownie - mówi Magdalena Jaworska-Nizioł, rzecznik prasowy Urzędu Miejskiego w Grudziądzu. - W związku z planowaną likwidacją gimnazjów liczba uczniów nie ulegnie zmniejszeniu. W związku z tym nauczyciele, dla których będzie brakowało godzin do pełnego etatu w szkole macierzystej, będą mieli możliwość uzupełnienia go w innej szkole.
Manifestacja nauczycieli: - Będziemy tutaj pikietować i walczyć do upadłego.
O wydatkach na reformę nie chcą jeszcze mówić Toruń i Włocławek. - Koszt dostosowania obiektów oraz zakup niezbędnego sprzętu i pomocy dydaktycznych będzie możliwy do oszacowania po ustaleniu sieci szkół - twierdzi Anna Kulbicka-Tondel, rzecznik prezydenta Torunia. Dodaje, że aktualnie gmina analizuje sytuację bazową i kadrową szkół. Po zebraniu informacji mają zostać zaproponowane konkretne rozwiązania dla funkcjonujących teraz samodzielnych gimnazjów.
- Obecnie nie jest możliwe określenie szacunkowych kosztów reformy. Na razie czekamy na opublikowanie projektów rozporządzeń w sprawie ramowych planów nauczania - mówi Aleksandra Bartoszewska z biura prasowego Urzędu Miasta Włocławka.