Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rosa Radom - Anwil Włocławek. Mistrzowie Polski wymęczyli zwycięstwo. Dwa błyski Simona

(jp)
Michał Michalak spudłował w Radomiu wszystkie swoje siedem rzutów z dystansu
Michał Michalak spudłował w Radomiu wszystkie swoje siedem rzutów z dystansu Paweł Czarniak
Dopiero w ostatniej kwarcie Anwil zapewnił sobie zwycięstwo w Radomiu z Rosą. Wcześniej zaliczył 10 minut z zaledwie dwoma trafianiami do kosza.

Rosa Radom - Anwil Włocławek 68:81 (18:27, 18:8, 21:24, 11:22)
ROSA: Trotter 12 (2), 5 as., Lindbom 10 (3), Mielczarek 9 (3), Mosquera Perea 7, Zegzuła 4 oraz Neal 20 (4), Piechowicz 6, Szczypiński 0, Szymański 0, Wall 0.
ANWIL: Simon 23 (5), Sobin 8, Sobin 8, Kostrzewski 5, Łączyński 3 (1), 8 as. oraz Zyskowski 10 (2), Michalak 8, Broussard 7 (1), 7 zb., Marković 5, Parzeński 4.

Włocławianie przewagę w 1. kwarcie budowali trafieniami z dystansu Chase'a Simona. Amerykanin w ciągu 4 pierwszych minut trafił trzy raz (7:13), a w inauguracyjnej części zdobył aż 11 punktów. To dzięki niemu w pewnym momencie było już 22:11. W ogóle Anwil zaczął ten mecz świetnie z ataku. W 1. kwarcie trafił 10 z 17 rzutów z gry, zaliczył aż 9 asyst. Co ciekawe, z tego aż 6 Walerij Lichodiej, a tylko jedną Kamil Łączyński.

Tym bardziej dziwi, co się stało dalej. Obie drużyny zaczęły jednak prześcigać się w nieskuteczności, włocławianie po przerwie zaliczyli dziesięć kolejnych rzutów niecelnych i ich przewaga mocno stopniała (22:27). Po czterech minutach takich "popisów" trener Igor Milicić zdecydował się na przerwę za żądanie.

To niewiele pomogło, Anwil miał ogromne problemy ze sforsowaniem defensywy Rosy, która do tej pory nikomu nie zaimponowała. Dopiero w 16. minucie niemoc przełamał Josip Sobin. Po kolejnym trafieniu wracającego po kontuzji Cullena Neala w 18. minucie było już tylko 28:29, potem Amerykanin asystował przy trafieniu Piechowicza i Rosa wygrywała. Milicić po raz drugi zaprosił swoich graczy na pogawędkę.

Dopiero w samej końcówce kwarty Anwil zagrał kilka lepszych akcji, ale to zmieniło tragicznego obrazy tej części meczu (4/18 z gry). 9 strat to także zły wskaźnik do przerwy.

Anwil odzyskał prowadzenie w 3. kwarcie po pierwszych punktach w meczu Łączyńskiego. Mistrzowie Polski wciąż jednak mieli problemy w ataku i nie byli w stanie zbudować przewagi. Pod koniec kwarty pierwsze trafienia w barwach Anwilu zaliczył Broussard (50:53). Było już 57:51, wydawało się, że Anwil łapie rytm, ale z dystansu odpowiedzieli Zegzuła i Trotter. Przed ostatnią kwartą goście prowadzili różnicą zaledwie 2 punktów.

Kluczowe akcje włocławianie przeprowadzili w połowie 4. kwarty. Wtedy z dystansu trafili Broussard i Simon, a przewaga urosła do 10 punktów. Simon w tym meczu punkty zdobywał seriami, do 11 w 1. kwarcie aż 10. dołożył w ostatniej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska