Scenariusz jest zwykle taki sam: cyklista lub użytkownik hulajnogi elektrycznej zbliżają się od tyłu do pieszego idącego chodnikiem i dzwoni na niego, aby natychmiast ustąpił mu miejsca.
Grzechem pierworodnym w takim przypadku jest po prostu jazda po chodniku. Prawo o ruchu drogowym (art. 33 - Obowiązki i zakazy dotyczące kierującego rowerem lub hulajnogą elektryczną) mówi o tym, że kierujący rowerem tylko w wyjątkowych przypadkach może korzystać z drogi dla pieszych.
- A wtedy jest obowiązany jechać z prędkością zbliżoną do prędkości pieszego, zachować szczególną ostrożność, ustępować pierwszeństwa pieszemu oraz nie utrudniać jego ruchu – instruuje nadkom. Robert Jakubas, naczelnik Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy.
Przepis o wyjątkach dotyczących jazdy po chodniku nie mówi nic o użyciu dzwonka, który jest obowiązkowym wyposażeniem każdego roweru, bo w określonych sytuacjach można ostrzec uczestników ruchu drogowego przed nadjeżdżającym jednośladem. Tyle, że tylko tam, gdzie pierwszeństwo ma rowerzysta, a nie pieszy!
Rowerzysta może ostrzec o tym, że zbliża się do pieszego, który wszedł nieświadomie na ścieżkę rowerową albo innego użytkownika jednośladu, który zatrzymał się w kolizyjnym miejscu lub niebezpiecznie jedzie.
Na chodniku pierwszeństwo ma pieszy
- Na chodniku czy na drodze dla pieszych sytuacja jest zupełnie inna – to pieszy ma bezwzględne pierwszeństwo i wszelkie zachowania rowerzysty muszą być podporządkowane właśnie temu pierwszemu – kontynuuje nadkomisarz.
Rowerzysta, który – co oczywiste – jest szybszy niż pieszy, nie może z dotychczasową prędkością wyprzedzić pieszego i dodatkowo – dla ostrzeżenia – dzwonić na niego. Pieszy może się przestraszyć i zrobić krok akurat w stronę nadjeżdżającego, a wtedy o potrącenie nietrudno.
- Powinien więc wytracić prędkość i dopiero po zorientowaniu się, że wyprzedzanie będzie bezpieczne, zrobić to. Nie musi przy tym, a nawet nie powinien, oznajmiać tego akustycznie, nawet za pomocą głosu – wyjaśnia Robert Jakubas.
To też może Cię zainteresować
Jednak w praktyce, w przeważającej licznie przypadków, o czym przypomina nasz rozmówca, jest zupełnie inaczej – cyklista albo e-hulajnogista pędzą i już z daleka ostrzegają pieszego, że będą wyprzedzać. Nie jest to ani zgodne z przepisami, ani bezpieczne, ani kulturalne.
Wyjątkowo możesz korzystać z chodnika
Wspomnieliśmy, że rowerzysta tylko w wyjątkowych sytuacjach może korzystać z chodnika.
Może korzystać, gdy opiekuje osobą w wieku do lat 10 kierującą rowerem; gdy szerokość chodnika wzdłuż drogi, po której ruch pojazdów dozwolony jest z prędkością większą niż 50 km na godz., wynosi co najmniej 2 m i brakuje drogi dla rowerów, gdy warunki pogodowe zagrażają bezpieczeństwu rowerzysty na jezdni (śnieg, silny wiatr, ulewa, gołoledź, gęsta mgła).
Zatem widok osoby dorosłej na rowerze i dziecka na rowerku jadących chodnikiem nikogo nie powinien dziwić, bo jest to zgodne z prawem.
Tyle, że nawet oni nie powinni dzwonić na pieszych korzystających z tego samego chodnika.
Trzeba przewidywać zagrożenia
Ważne jest też to, że rodzic (opiekun) dziecka wybierający chodnik, choć obok znajduje się ścieżka rowerowa, są bezpieczniejsi (zwłaszcza małe dziecko) niż na wspomnianej ścieżce. Na drogach rowerowych nie ma ograniczeń prędkości i niektórzy cykliści korzystają z tego przywileju rozwijając naprawdę spore szybkości. Owszem, widząc przed sobą jakiekolwiek zagrożenie, powinni zwolnić, zachować ostrożność, ale z tym różnie bywa.
Pojawia się też coraz więcej rowerów elektrycznych, cięższych od tradycyjnych i rozpędzających się przy wspomaganiu silnikiem (na co pozwalają przepisy) do 25 km na godz., a czasem do znacznie większych wartości (na co już prawo nie pozwala). Do tego dochodzą hulajnogi elektryczne (dozwolona prędkość do 20 km na godz.), ale i one często mają zdjęte fabryczne ograniczenia i pędzą znacznie szybciej (co jest zakazane).
Rodzice powinni przewidywać takie ewentualności, stąd lepszą opcją wydaje się chodnik.
