- Nowa płyta może być zaskoczeniem dla waszych fanów...
- Istotnie, to zupełnie inny projekt. Od dłuższego czasu współpracuję z Piotrem Klimkiem, moim wykładowcą w Szczecinie, a on praktycznie robi muzykę dla wszystkich teatrów w Polsce. I zainspirował mnie do zrobienia muzyki do spektaklu teatru "Pinokio" w Łodzi, opartego na prozie Brunona Schulza. Reżyser Konrad Dworakowski nie dał nam nawet scenariusza, mogłem bazować jedynie na tym, co wyczytałem u Schulza. Wiedziałem, że musi być to coś zupełnie innego, niż robimy w "Bubliczkach" - że to będzie w klimatach onirycznych, surrealistycznych. No i okazało się, że coś z tego wyszło. Praca przy tym projekcie była jakby odskocznią, dała impuls do innego kierunku rozwoju.
- Co teraz robicie?
- Mamy taką delikatną pauzę, bo sezon się skończył. Ale już 22 października będziemy grali na żywo muzykę do spektaklu Dworakowskiego w "Baju Pomorskim" w Toruniu, tam też pokażemy się jako "Bubliczki" z naszymi typowymi nagraniami. W listopadzie czekają nas dwa występy w Warszawie, na dość prestiżowych imprezach. A poza tym jesteśmy w trakcie tworzenia muzyki do następnego spektaklu. Będzie to "Królowa Śniegu", też w Łodzi. Premiera 6 grudnia.
- Jakieś inne nowinki?
- Cały czas próbujemy przebić się na koncertowanie na Zachodzie, wysyłamy oferty, być może coś się z tego wykroi. A poza tym zaangażowałem się muzycznie w inne granie, bardziej akustyczne, z nowymi ludźmi. To też może być ciekawe doświadczenie.