Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rozmowa z Kazimierą Łączkowską z Komitetu Pomocy Powodzianom w Lubrańcu

(goz)
O powodzianach stąd mało kto jeszcze pamiąta. Gdy powódź się skończyła, zainteresowanie tragedią tych ludzi w większości też - mówi Kazimiera Łączkowska, zastępca przewodniczącego Komitetu Pomocy Powodzianom w Lubrańcu.

- Gmina Lubraniec od kilku miesięcy systematycznie pomaga powodzianon z okolic Świniar. Czy życie na terenach zalanych przez Wisłę wraca do normy?
- Ludzie starają się przede wszystkim odbudować zniszczone domy - osuszają je, remontują, malują. Ale powrót do stanu przed powodzią długo jeszcze nie będzie możliwy. Bo niemożliwa jest, na przykład, uprawa ziemi na zalanych terenach. Na razie to jeszcze pustynia. Dziesiątki hektarów zasypanych jest piaskiem z Wisły.
- Ostatnio lubraniecki Komitet Pomocy Powidzianom zawiózł do dwóch wsi w gminie Słubice transport z pralkami, lodówkami, kuchenkami. Nie było kłótni, kto powinien sprzęt dostać?
- Nie, nad podziałem darów czuwają wolontariusze, władze gminy. Przyjęli zasadę, iż w pierwszej kolejności dostają pomoc ci, których zalane zostały zarówno domy, jak i uprawy. Pierwszeństwo miały też osoby samotne. Gdy przyjechaliśmy do gminy, była już przygotowana lista osób, które od nas odbierały pralki, lodówki, kuchenki. Nie było żadnych kłótni, lecz wdzięczność za to, co robimy. Bo o powodzianach stąd mało kto jeszcze pamiąta. Gdy powódź się skończyła, zainteresowanie tragedią tych ludzi w większości też.
- Komitet, w którym pani pracuje, wciąż prowadzi zbiórkę w gminie. Jak tym razem zamierzacie pomóc powodzianom?
- Wiemy, że ci ludzie martwią się o to, jak przeżyją zimę. Rolnicy przecież w tym roku nic nie zbiorą. Dlatego mieszkańcy naszej gminy chcą się z nimi podzielić. Gdy pierwszy raz jechaliśmy ze zbożem, slomą, kiszonką wielu rolników, którzy wtedy, nie bardzo mieli co dać lub sądzili, że dali za mało obiecywali, że po żniwach więcej pomogą. Dlatego kolejny transport planujemy właśnie z płodami rolnymi.
- Czego na tych terenach jeszcze brakuje?
- Potrzeby są naprawdę ogromne. Ludzie czekają na cement, wapno, farbę, żeby odbudować domy. Potrzebują opału na zimę. Nie mają ziemniaków, warzyw. Ale mamy obietnicę od sołtysów, że ziemniakami, warzywami nasi mieszkańcy się podzielą.
- Pani jest jedną z wielu osób zaangażowanych w niesienie pomocy powodzianom. Dlaczego to pani robi?
- Wychodzę z założenia, że kto raz daje, dwa razy dostaje. Gdy dowiedziałam się o inicjatywie burmistrza, nie zastanawiałam się.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska