Rozpaleni przez zmysły

     O sprawie pisaliśmy tydzień temu. W ubiegły piątek około szóstej rano wybuchł pożar w mieszkaniu przy ul. Niemcewicza, w którym działała agencja towarzyska. W środku nie było nikogo. Sąsiedzi zaalarmowali straż pożarną. Ogień zniszczył cały pokój, częściowo kuchnię i łazienkę. - Przypuszczamy, że było to podpalenie: ogień zaprószono w trzech miejscach - mówi Konrad Grzywacz , rzecznik bydgoskich strażaków.
     Lokatorzy są pewni, że było to podpalenie. - Toczy się walka między właścicielami agencji. To konkurencja spaliła lokal.
     Sprawę wyjaśniają policjanci ze Śródmieścia. Tymczasem mieszkańcy bloku domagają się likwidacji agencji. - Osiem lat, czyli tak długo, jak ona tu działa, co wieczór oglądaliśmy biegające po klatce schodowej panienki z półnagimi tyłkami - mówi lokator z parteru. - Mam 80 lat. Potrzebny mi taki widok i nocne hałasy rozbawionych klientów? Wolałbym oglądać w spokoju wiadomości.
     Sąsiadka z parteru: - Widziałam, jak z eleganckiego auta wysiadł barczysty mężczyzna. Trzymał w ręku wielki tort, z którego później wychodzą stripteaserki. _Lokatorzy, na szczęście, takich obrazków już nie muszą oglądać.
     Właściciel lokalu spieszy się z remontem. - _Podobno znowu chce tutaj prowadzić dom publiczny, a my na to nie pozwolimy! - mówią mieszkańcy. List w tej sprawie, podpisany przez 20 lokatorów, trafił m.in. do ministerstwa spraw wewnętrznych. Czytamy w nim: "Domagamy się uniemożliwienia istnienia agencji towarzyskiej w naszym bloku (...). Jak pokazuje ten przypadek, takie agencje stanowią bardzo realne zagrożenie zdrowia i życia mieszkańców bloku."
     Irena Juchniak , kierownik referatu działalności gospodarczej w wydziale rozwoju gospodarczego w ratuszu: - Nie kontrolujemy miejsc, w których działają agencje.
     Wczoraj właściciel spalonego mieszkania był dla nas nieuchwytny.
     Opinię prezydenta Konstantego Dombrowicza w sprawie likwidacji agencji poznamy wkrótce.