Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rypin. Gdzie się podziała straż miejska?

Ewelina Kwiatkowska
fot. Internet
Spotkanie funkcjonariuszy, z charakterystyczną szachownicą na czapce, niemal graniczy z cudem. Nic dziwnego, gdy w ponad 16-tysięcznym mieście jest ich zaledwie pięciu.

Wielu czytelników skarży się "Pomorskiej" na brak strażników, którzy całodobowo czuwaliby nad bezpieczeństwem mieszkańców.

- Po zmroku, boję się wychodzić z domu - żali się pan Krzysztof, mieszkaniec ulicy Warszawskiej. - Nie wiadomo, czy młodzi chuligani nie przejdą, od przekleństw i agresywnych wyzwisk, do rękoczynów. Doszło do tego, że nie mogę czuć się bezpiecznie we własnym mieście.

Pojawią się coraz liczniejsze głosy, że liczba rypińskich strażników jest stanowczo za mała.

- Trudno o widok funkcjonariuszy przechadzających się po naszych ulicach - narzeka jeden z czytelników. - W jaki sposób zatem, mają zapewnić nam spokój, choćby przed podpitymi menelami, którzy wciąż krążą po ulicach?

Jerzy Luliński, komendant tutejszej Straży Miejskiej, odpowiada na liczne skargi mieszkańców.

- Nie zawsze można nas zauważyć - mówi. - Przecież kompletnie bezcelowe jest chodzenie po spokojnych uliczkach, gdzie znajdują się wyłącznie domki jednorodzinne. Zazwyczaj pojawiamy się na terenach, gdzie istnieje pewne zagrożenie bezpieczeństwa. Do takich miejsc należą m.in. centrum miasta, teren Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji, czy wszelkie boiska szkolne.

Jest jeszcze jeden powód niskiej frekwencji strażników na ulicach Rypina.

Do zakresu ich działań należy udzielanie ochrony mieszkańcom, podczas rozmiatych imprez masowych. Luliński tłumaczy, że pracownicy Straży, po udziale w każdym publicznym zgromadzeniu, mają ustawowe prawo do wolnego dnia. W ten sposób, niemożliwością jest późniejsze pojawienie się funkcjonariuszy w terenie.
Największy problem stanowi jednak bardzo niska liczba osób zatrudnionych w Straży.

- Rzeczywiście, ze względu na ilość strażników, nie jesteśmy w stanie pojawiać się we wszystkich miejscach - tłumaczy Luliński. - Obecnie, mamy jedynie pięć osób. Staramy się być widoczni, ale niestety, nie zawsze się to udaje.

Strażnicy pracują w systemie dwuzmianowym, więc dwie pary można spotkać kolejno w godzinach od 7 do 22. Niestety, po upływie tego czasu, w przypadku zagrożenia, mieszkańcy nie mają szans na otrzymanie pomocy.

- Miastu potrzebni są nowi strażnicy - zauważa Maria Kowalewska, nasza czytelniczka. - Wydaje mi się, że większa ilość funkcjonariuszy wpłynęłaby na ich znacznie wydajniejsze działanie. Może wówczas, skończyłyby się narzekania.
W soboty odbywa się największa liczba imprez młodzieżowych. Wówczas, chuligani będący pod wpływem alkoholu bądź środków odurzających, najbardziej zagrażają mieszkańcom.

Mimo tego, strażnicy pracują w tym dniu wyłącznie przez 8 godzin.

- Straż Miejska zajmuje się wyłącznie problemami psich kupek i źle zaparkowanych samochodów - mówi jeden z mieszkańców Rypina. - Nie ma w tym nic dziwnego. Przecież nad utrzymaniem naszego bezpieczeństwa, powinna czuwać przede wszystkim policja. Zdaje się, że wiele osób o tym zapomniało.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska