Po porażce z Ruchem Chorzów w zespole Korony zrobiło się bardziej nerwowo? - Oczywiście, że nie zakładaliśmy takiego początku w rundzie finałowej. Jednak zostało jeszcze sześć spotkań i wszystko może się zdarzyć - tłumaczy Tarasiewicz. - Nasza "sprężarka" była nastawiona na coś innego, ale teraz musimy się skupić jeszcze bardziej. To ciśnienie oczywiście ciąży zawodnikom, ale także i trenerom. Nie podoba mi się ten system i głośno o tym mówię. Dlaczego o kogoś być albo nie być ma decydować 20 procent meczów i to ostatnich? - dodał.
Smaczkiem piątkowego meczu będzie pojawienie się w Bydgoszczy Luisa Carlosa i Rafaela Porcellisa, byłych piłkarzy Zawiszy. - To co było w poprzednim ich klubie całkowicie mnie nie interesuje. To nie jest w moim stylu. Carlos chyba nic nie musi nikomu udowadniać, bo już w Zawiszy pokazał, że należy do najlepszych skrzydłowych w lidze. Inaczej ma się sprawa z Porcellisem, który nie dostał szansy. Ma coś do udowodnienia i będzie chciał pokazać swoje umiejętności - mówi Tarasiewicz.
Cały wywiad z trenerem Korony w czwartkowej "Gazecie Pomorskiej". Możesz kupić też e-wydanie.
Czytaj e-wydanie »