Rząd uzdrowi SOR-y? Zdaniem lekarzy to je pogrąży
Problem SOR-ów został nagłośniony w chwili, gdy 39-letni Krzysztof umierał na sosnowieckim oddziale ratunkowym bez rzetelnej pomocy. Przebieg zdarzenia relacjonowała wówczas na Facebooku szwagierka mężczyzny.
Sytuacja, która nigdy nie powinna mieć miejsca zdarzyła się dwa dni później w Dąbrowie Górniczej, gdy pacjentka zwijająca się z bólu oczekiwała na pomoc i nie mogła doczekać się na reakcję. Dopiero, gdy straciła przytomność zainteresował się nią personel SOR-u.
Lekarstwem na problemy SOR-ów miał być triaż, czyli:
- segregacja pacjentów,
- uproszczona rejestracja.
Czy jednak oddziały są gotowe na sprawne wykorzystanie dobrodziejstw technologicznych?
Sprzęt i cały tryb obsługi pacjenta nie będzie współpracował ze szpitalnymi systemami informatycznymi. Każda placówka, w związku z tym, że zbliża się termin wprowadzenia elektronicznej dokumentacji medycznej, ma swój system. Personel medyczny jest zobowiązany przyjmować pacjentów w oparciu o szpitalne systemy informatyczne - generować dokumenty medyczne, czyli historię choroby, zlecać badania laboratoryjne i obrazowe, a na końcu przygotowywać dla pacjenta kartę informacyjną - tłumaczy anonimowo na łamach Onetu Ola, jedna z pracownic SOR.
TOPSOR to dłuższe oczekiwanie?
System, który pilotażowo funckjonuje już w niektórych SORach wymaga klikania, a czasu jest zwyczajnie za mało.
Główną wadą tego systemu jest konieczność ciągłego klikania. Jeśli pacjentów na oddziale było wielu, na to klikanie personel najzwyczajniej nie miał czasu. I tego nie robił. W mojej ocenie ten system się najzwyczajniej nie sprawdził. - tłumaczy inna z pracownic SOR na łamach Onetu.
Problemem SOR-ów okazuje sie również:
- brak wykwalifikowanej kadry,
- trudność z dostępem do specjalistów.
Chcieliśmy, aby SOR był miejscem bezpiecznym dla pacjentów i dla personelu. A do tego potrzebna jest wykwalifikowana kadra. Naczelnym postulatem jest to, aby kierownikiem SOR-u mógł być tylko lekarz specjalista medycyny ratunkowej. Aby zapewnić odpowiedni poziom udzielania świadczeń - ratować życie na najwyższym poziomie. - mówi na łamach Onetu pracownik SOR-u, Łukasz.
Gdyby ktoś z moich bliskich zachorował i miałby trafić do losowego SORu w Polsce, to bałbym się o niego. Gdyby miał trafić do wybranych SOR-ów, gdzie wiem, kto nimi zarządza i kto w nich pracuje, byłbym spokojny - zaznacza lekarz. Ale osoba potrzebująca pilnie pomocy, nie ma czasu na jeżdżenie i szukanie odpowiedniego oddziału. Jedzie tam, gdzie ma najbliżej. - dodaje Łukasz.
SOR-y potrzebują zmian?
Pracownicy SOR-ów zwracają uwagę, że w związku z nowymi przepisami będą musieli zająć się pilnymi przypadkami, które reguluje czasem oczekiwania nowy system.
Pierwszym sędzią będzie pacjent, któremu rząd powie: musisz zostać przyjęty w ciągu maksymalnie 240 minut. Ale zdaniem lekarzy, bardzo trudno będzie trzymać się tych limitów. - czytamy na łamach Onetu.
Konsekwencją takich sytuacji, jak przewidują pracownicy SOR, będą:
- pretensje pacjentów,
- awantury na oddziale.
Lekarzom pozostaje pisanie listów i apeli i oczekiwanie na zmiany, które podjąć może ministerstwo. Czy zostaną zatrudnione dodatkowe osoby do triażowania. Tego na razie nie wiadomo.
Źródło: Onet.pl.
