Jabłek za dużo
Jabłek za dużo
Od wielu lat produkujemy więcej jabłek niż możemy ich zjeść.
Z danych Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej wynika, że w sezonie 2013/2014 Polska wyprodukowała ponad 3 mln ton jabłek - podaje PAP. Najwięcej tych owoców, bo 1 mln 600 tys. ton, wykorzystano do produkcji zagęszczonego soku jabłkowego. Eksport jabłek był rekordowy - 980 tys. ton. Reszta tych owoców przeznaczana jest na konsumpcję w kraju i inne przetwórstwo.
W Polsce (podobnie jak w innych krajach Unii Europejskiej) spada spożycie owoców i warzyw.
Około 13,5 kg - tyle jabłek zjadł statystyczny Polak w ubiegłym roku.
Produkcja jabłek rośnie, choć w tym roku zbiory mogą być nieco niższe niż w poprzednim sezonie.
W 2010 roku zbiory tych owoców w Polsce wyniosły 1,9 mln ton (podaje PAP), w 2011 roku - 2,5 mln ton, w 2012 roku - 2,8 mln ton, w 2013 roku - 3,0 mln ton.
"Pierwszą ofiarą ograniczeń finansowo-gospodarczych Unii Europejskiej wobec Rosji stali się polscy producenci owoców i warzyw" - podał wczoraj resort rolnictwa, choć dzień wcześniej Marek Sawicki, minister rolnictwa prosił dziennikarzy, by nie podgrzewać atmosfery, bo embarga nie ma.
Przeczytaj również: Rosja ogłosiła embargo na polskie owoce i warzywa. Odpowiedź na sankcje UE
Szlaban na jakiś czas
- Oficjalnego dokumentu nie otrzymaliśmy, ale na stronie Rosyjskiej Federalnej Służby Nadzoru Weterynaryjnego i Fitosanitarnego znalazła się informacja o czasowym embargu na polskie owoce i warzywa - powiedziała wczoraj Małgorzata Książyk, rzeczniczka ministra rolnictwa.
Żywność sprzedawana do Rosji to ok. 7 proc. wartości polskiego eksportu rolno-spożywczego
- W nasze gospodarstwo to bezpośrednio nie uderzy, ale pośrednio tak - mówi Mateusz Pluta, sadownik z Łobżenicy (na północy Wielkopolski). - Bo nasza grupa producencka - podobnie jak wiele innych - sprzedaje owoce na Wschód.
- Dużo przez to embargo stracimy - uważa Wojciech Klimkiewicz, sadownik z Wtelna (pow. bydgoski).
Rosjanie nie wykluczają wprowadzenia podobnych ograniczeń w handlu z innymi krajami unijnymi. - I to by było dla nas jeszcze gorsze ! - dodaje sadownik z Wtelna.
Dużo jego jabłek wyjeżdża do państw Europy Zachodniej. - A rynek działa jak system naczyń połączonych i jeśli na przykład w Holandii będą mieli za dużo owoców, to naszych nie zechcą kupić - wyjaśnia.
Nowoczesną Wieś znajdziesz także na Facebooku - dołącz do nas!
Nie ma tego złego...
- Rolnicy będą musieli poszukać nowych rynków zbytu - mówi dr Krystyna Świetlik z Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej. - Ale po jakimś czasie może to im wyjść na dobre. Bo rosyjski rynek jest bardzo chimeryczny, niestabilny.
Marek Sawicki jest przekonany, że embargo ma charakter represji politycznych. I jest to skutek ograniczeń wprowadzanych przez Unię Europejską wobec Rosji. - Z Rosjanami dobrze się nam współpracowało - mówi Klimkiewicz. - Przyjeżdżali po jabłka głównie pośrednicy, którzy płacili gotówką.
Jednak polscy sadownicy już wcześniej poznali skutki rosyjskiego embarga, więc starają się szukać nowych rynków zbytu. - Jest to na przykład Afryka - dodaje Klimkiewicz. - Sprzedajemy tam coraz więcej towaru.
Zdaniem rolników nie tylko nasze jabłka, ale także warzywa będą nadal trafiać do Rosji. - Rosjanie potrafią kombinować - powiedział nam jeden z nich. - Sprowadzą polskie jabłka, ale na przykład z litewską albo holenderską etykietą. Ale my i tak stracimy na cenie.
Czytaj e-wydanie »Lokalny portal przedsiębiorców