Ściemnione party

     Miałem ogromną przyjemność uczestniczyć w "Breakdance Session - napisał w interneto-wym forum Maciek z Warszawy. Wraz z kolegami z Niemiec poszliśmy na afterparty do klubu "Bravo". Jeden z nas nie spodobał się ochronie, został wyniesiony i choć nie stawiał oporu, został kilkakrotnie uderzony w twarz.
     Inny internauta napisał: W klubie zastaliśmy ochroniarzy, którzy szarpali bogu ducha winnych ludzi. I to miała być promocja miasta? Ludzie z Europy łapali się za głowy na widok tego, co tam się działo. Przecież oni przyjechali się pobawić, a nie robić jakąś łobuzerkę. Widać to było w Hali Mistrzów, gdzie panowała rodzinna atmosfera. _Jak się okazało, także przed klubem "Bravo" doszło do incydentów, tak opisywanych w Internecie: _Nagle z klubu wybiegli dwaj ochroniarze, trzymający jakiegoś mężczyznę. Był z dziewczyną, która prosiła, by go zostawili, a oni przygnietli go do ziemi.
     - Tej nocy nie było w klubie żadnych skarg na ochronę - mówi Wioletta Kowalewska, menager "Bravo". -To oni wręcz są narażeni na agresję, niedawno pracownika ochrony zaatakowano stłuczoną butelką. Policja ma także jak najlepsze zdanie o ochronie klubu "Bravo". A jednak feralnej nocy przyjęto anonimowe zgłoszenie. Dwie osoby trafiły do izby wytrzeźwień, zarzuca im się zakłócanie porządku. Małgorzata Zła-kowska z Komendy Miejskiej Policji informuje również, że jedna osoba złożyła doniesienie o pobiciu przez ochronę klubu. Czynności są w toku...
     Złe traktowanie zaproszonych przez Urząd Miasta gości i artystów jest ewenementem na skalę europejską - uważają internauci. Trudno im nie przyznać racji. Szkoda, że Filip Trziszka, organizator "Breakdance Session", czeka na reakcję władz miasta, bo władze czekają z kolei na jego odzew. Panie prezydencie! Wszystkie listy internautów trafiły do pana rąk. Czy panu, tak jak i mnie, nie jest wstyd podczas ich czytania?