https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Seba lubił góry... 32-letni bydgoszczanin zginął w USA [wideo]

Katarzyna Piojda [email protected] tel. 52 32 63 155
Chorąży Sebastian Kinasiewicz na jednej z górskich wypraw.
Chorąży Sebastian Kinasiewicz na jednej z górskich wypraw. nadesłane
To było pierwsze zagraniczne szkolenie chorążego Sebastiana Kinasiewicza jako żołnierza wojsk specjalnych. Już z niego nie wróci. 32-letni bydgoszczanin zginął w USA. - Seba, teraz patrzysz na nas z nieba. My to czujemy - mówią jego koledzy.

Jak sytuacja wśród wojaków stawała się napięta, Sebastian ją rozładowywał. Uśmiechał się, klepał kumpla po ramieniu i mówił: "No, niech osoba już przestanie krzyczeć". Atmosfera się rozluźniała.

Chor. Kinasiewicz pochodził z Bydgoszczy, z Fordonu.

Blondynek z psem

- Mały blondynek wychodził na spacery z dużym wilczurem, Estą - tak Kinasiewicza wspominają sąsiadki z bloku przy ul. Rataja. - Grzeczny, uśmiechnięty. "Dzień dobry" mówił. Porządny chłopiec. Żaden urwis czy dresiarz. Czasem chodził z młodszą siostrą na te spacery z psem.

Ten mały blondynek marzył, żeby zostać żołnierzem. I nim został. Połączył pracę z pasją. W armii robił też zdjęcia. Między innymi wyjechał robić fotki kolegom po fachu do Afganistanu i na Bałkany.

Z Bydgoszczy przeprowadził się do Warszawy. Tam pracował w zespole reporterskim Combat Camera Dowództwa Operacyjnego Sił Zbrojnych. Chciał jednak dostać się do jednej z elitarnych jednostek wojsk specjalnych. I dostał się. Do jednostki Nil w Krakowie specjalizującej się we wsparciu dowodzenia i zabezpieczenia Wojsk Specjalnych.

To było dwa miesiące temu. W sierpniu z innymi wojakami poleciał do USA na zagraniczne szkolenie, pierwszy raz jako żołnierz tej jednostki.

Kinasiewicz w minioną niedzielę miał przerwę w kursie. Rano sam opuścił bazę. Wspinał się na górę Mount Hood, jeden ze szczytów Gór Kaskadowych w stanie Oregon. Chciał sfotografować polską flagę umocowaną na szczycie. Zabrał zapas wody, ciepłe ubranie, czekan i raki.

32-latkowi prawdopodobnie udało się wspiąć na szczyt mierzący 3.425 metrów nad poziomem morza. W drodze powrotnej Kinasiewicz wpadł w przepaść. Zginął.

Zobacz także: Polski żołnierz i fotograf zginął w USA [wideo]

Samochód Kinasiewicza znaleziono w miejscu, gdzie rozpoczyna się szlak prowadzący na tę górę. Po dwóch dniach poszukiwań ratownicy ze śmigłowca zauważyli jego ciało w bardzo wąskim kanionie. Miejsce o tyle niebezpieczne, że cały czas spadają tam odrywające się od skał odłamki. Teraz jest tam okropna pogoda.

Okropny trzynasty

- Pechowego trzynastego, we wtorek, przyszedł oficjalny komunikat, że Sebastian zginął - mówi major Krzysztof Plażuk, rzecznik Dowództwa Wojsk Specjalnych, kolega Kinasiewicza. - Seba lubił góry i został w górach...

Rozpoczęła się procedura sprowadzania ciała żołnierza do kraju. W Polsce odbędzie się jego pogrzeb. Nie wiadomo jeszcze, kiedy.

- Ambitny, energiczny facet z głową pełną pomysłów, a do tego wesoły - tak Sebastiana oceniają jego przyjaciele z armii. - Poznaliśmy się jakieś trzy lata temu - wspomina Plażuk. - Robił zdjęcia w pokoju obok. Po czterech godzinach podszedłem do niego, przedstawiłem się. Po chwili rozmawialiśmy, jak starzy znajomi.

Czytaj również: Himalaiści spod Nanga Parbat są już w Grudziądzu

Planował zrobić album ze zdjęciami żołnierzy z wojsk specjalnych. Wyjechać na kolejne misje.
Nie zdążył.

Chor. Kinasiewicz zostawił żonę i 7-letniego syna. Rodzina mieszka pod Warszawą.

- W styczniu zginął nasz kolega w Afganistanie. Służył w GROM-ie - dodaje Krzysztof Plażuk. - Seba robił zdjęcia podczas pogrzebu, chociaż nie musiał. Wtedy jeszcze nie był w naszej jednostce. Teraz obaj spotkali się tam. Wysoko. Rozmawiają pewnie o nas, patrząc z nieba.

Czytaj e-wydanie »

Komentarze 6

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

e
eryk

Dlaczego nie dostajemy wiadomości KIEDY GO zdejmą i sprowadzą do kraju???????Przecież to jest straszne!!!!!!!Współczuję rodzinie ......

r
riddick

Ja bardzo dobrze wspominam Sebusia jak mieszkaliśmy razem na Tarchominie to spotykaliśmy sie na spacerze z psami miał sukę owczarka niemieckiego. Nie pracowaliśmy w jednej komórce ale jak go widziałem zawsze uśmiechniety i pomocny. Bedzie nam go brakowało.

x
x
W dniu 17.08.2013 o 17:05, ZAPOBIEGLIWY napisał:

Niestety , znając hojność "naszego rządu" ,i łatwe wydawanie pieniędzy podatników , uważam przezorność GUCIA za słuszną. A jak z ogładą  i przyzwoitością u ciebie - tak na co dzień KOBIETO?

Zgadzam się z ZAPOBIEGLIWY. Zginął na służbie ? NIE. Więc z jakiej racji...? 

Ogólnie denerwujące jest rozpaczanie nad śmiałkami, którzy giną w górach a nikt ich tam przecież siłą nie pcha, sami stoją nad przepaścią życia i śmierci. Kiedy zginie jakiś alpinista to wielka żałoba i w wiadomościach huczy.. a wiele dzieci codziennie umiera w wyniku ciężkich chorób, których same sobie nie wybrały, ale o tym tak się już nie mówi, bo po co. Lepiej podniecać się tymi co sami sobie gotują taki finał.

Z
ZAPOBIEGLIWY
W dniu 17.08.2013 o 07:53, Kobieta napisał:

Tobie powinni zafundować jakiś kurs ogłady, przyzwoitości i człowieczeństwa :/

Niestety , znając hojność "naszego rządu" ,i łatwe wydawanie pieniędzy podatników , uważam przezorność GUCIA za słuszną. A jak z ogładą  i przyzwoitością u ciebie - tak na co dzień KOBIETO?

K
Kobieta
W dniu 17.08.2013 o 07:36, gucio napisał:

Mam nadzieję, że wojsko nie będzie miało zamiaru fundować odszkodowania dla rodziny z naszych pieniędzy. To jednak była prywatna wycieczka a nie służba...

Tobie powinni zafundować jakiś kurs ogłady, przyzwoitości i człowieczeństwa :/

g
gucio

Mam nadzieję, że wojsko nie będzie miało zamiaru fundować odszkodowania dla rodziny z naszych pieniędzy. To jednak była prywatna wycieczka a nie służba...

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska