- Byliśmy na pomiarach, ale na protezę musimy jeszcze poczekać – mówi Stanisława Łabuz z Prudnika, babcia 8-letniego Sebastianka, który w dramatycznym wypadku stracił najbliższych. – Rana po amputowanej rącze wygoiła się, choć kikut wciąż musi być rehabilitowany. Sebastianek pyta o tę protezę, zastanawia się jak to będzie, bo ona ma mu ułatwić funkcjonowanie. Na razie nie mogę sobie nawet tego wyobrazić, bo nie znam żadnej osoby, która korzysta z takiego rozwiązania.
Dramat, który wywrócił życie chłopca do góry nogami rozegrał się ponad rok temu na drodze wojewódzkiej nr 414 pod Prószkowem. Sebastianek z rodzicami i półroczną siostrzyczką Edytką jechał w odwiedziny do dziadków.
Dlaczego toyota auris, którą kierował jego tata, na prostym odcinku drogi zjechała na przeciwległy pas jezdni i uderzyła w drzewo, do dziś nie wiadomo. Przeżył jedynie Sebastianek.
Lekarze stoczyli heroiczną walkę, aby go uratować. Chłopiec stracił prawą rękę, a druga ręka oraz obie nogi były w wielu miejscach złamane i trzeba było składać je operacyjnie.
W grudniu 2020 roku Sebastian trafił do Szpitala Miejskiego nr 4 w Gliwicach, gdzie lekarze wykonali plastykę miejsca po amputowanej kości ramiennej. Chodziło o to, by przygotować kość pod protezę.
Ale proteza to nie wszystko, bo chłopiec musi nauczyć się z nią współpracować, wysyłając odpowiednie impulsy za pomocą kikuta rączki.
– Zdrowy człowiek nawet nie zastanawia się nad tym, jak otworzyć lub zamknąć rękę, tylko po prostu to robi. Sebuś musi wykonać konkretną pracę – mówi babcia chłopca. – Proteza nie zastąpi mu własnej rączki, ale liczymy na to, że ułatwi mu funkcjonowanie w szkole, a później w dorosłym życiu. Teraz wnuczek jest w pierwszej klasie, ze względy na stan zdrowia ma nauczanie indywidualne. On bardzo chciałby od września uczyć się już razem z rówieśnikami, brakuje mu tych kontaktów. Liczymy na to, że pandemia się skończy i będzie to możliwe.
Poruszającą historię chłopca opisaliśmy przed świętami Bożego Narodzenia. Otrzymaliśmy wówczas mnóstwo wiadomości od czytelników, którzy chcieli sprawić radość doświadczonemu przez los Sebastianowi. Dzięki internetowej zbiórce udało się też zebrać pieniądze, które mają pomóc zabezpieczyć jego przyszłość.
Osierocony Sebastianek, choć ma dopiero 8 lat, jest tak waleczny, że zaskakuje nawet dorosłych.
– Czasami widzę, że go boli, ale on się na skarży tylko walczy dalej, bo - na tyle, na ile się da - chce odzyskać sprawność. Zarówno on, jak i rehabilitanci wykonali ogromną pracę i widzimy jej efekty - mówi Stanisława Łabuz. – Czasami przychodzą gorsze dni, żal i poczucie straty stają się nie do zniesienia. A wtedy przychodzi Sebuś i mówi „nie martw się babcia, wszystko będzie dobrze”, choć to przecież ja powinnam go pocieszać. Nie spodziewaliśmy się, że 8-latek, który tyle przeszedł, może mieć w sobie taką siłę…
Wypadek w Ligocie Prószkowskiej. 6-latek stracił w wypadku r...
