Sekcję zwłok dwóch ofiar tragicznego wypadku w gminie Lisewo zarządził chełmiński prokurator. Pod jego nadzorem prowadzone jest śledztwo i ustalane przyczyny tragedii.
Przypomnijmy, dzieci zginęły w środę, kilkadziesiąt metrów od swojego domu. Właśnie wyjeżdżały na długi weekend wraz z rodzicami. Za kierownicą volkswagena sharana siedziała ich 31-letnia mama, Kamila. Obok niej - ich ojciec Filip, równolatek matki. Na przejeździe kolejowym w samochód uderzył szynobus relacji Toruń-Grudziądz.
- Maszynista został przesłuchany, był trzeźwy- mówi Judyta Głowacka, szefowa chełmińskiej Prokuratury Rejonowej. - Zeznał, że widział jak kobieta wjeżdża na przejazd, natychmiast użył sygnalizacji dźwiękowej i zahamował skład. Zarówno tachograf z pociągu, jak i samochód osobowy biorący udział w wypadku zostaną przekazane do specjalistycznych badań. Zlecimy stosowne ekspertyzy.
Zdjęcia: Wypadek w Pniewitem. Samochód wjechał pod pociąg. Zginęło dwoje dzieci [zdjęcia, wideo]
Jednak droga zatrzymywania rozpędzonego składu jest na tyle długa, że zatrzymał się dopiero około 700 metrów za przejazdem. Wcześniej uderzając w tylni bok auta, gdzie w fotelikach siedziało dwoje dzieci.
Wczorajsza sekcja zwłok wykazała, że trzyletnia Zosia zmarła na skutek urazu czaszkowo-mózgowego, natomiast jej starszy o trzy lata brat - Mateusz - doznał ponadto urazu wielonarządowego. Dzieci poniosły zgon na miejscu. Strażacy próbowali reanimować chłopca.
Ojciec ofiar nadal przebywa w grudziądzkim Regionalnym Szpitalu Specjalistycznym - na oddziale chirurgicznym. Ma jedynie złamany obojczyk. Może tam korzystać z pomocy psychologa. Matka z kolei jest w tej samej lecznicy, jednak na ojomie. Doznała urazu śledziony oraz krwotoku wewnętrznego.
Prokurator rejonowy w Chełmnie wszczął postępowanie karne. Nie jest wykluczone, że matce ofiar zostaną przedstawione zarzuty spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym. - Wszczęliśmy śledztwo, czekamy na materiały z policji z zeznaniami świadków - informuje Judyta Głowacka. - Dorośli pasażerowie samochodu jeszcze nie zostali przesłuchani. Nie wiadomo, co z tego zdarzenia będą pamiętali. Ze wstępnych ustaleń wszystko wskazuje na winę kierowcy samochodu.
Wójt gminy Lisewo i sołtys wsi Pniewite twierdzą, że na przejeździe jest słaba widoczność. Innego zdania są na kolei.
- Przejazd był bezpieczny, w zeszłym roku miał wymienioną nawierzchnię, był odpowiednio oznakowany - zapewnia Karol Jakubowski z zespołu prasowego PKP Polskie Linie Kolejowe S.A. w Warszawie - Przed nim ustawione są znaki: krzyż św. Andrzeja i "stop", przed którym, niezależnie od okoliczności, kierowca musi się zatrzymać. Nie zainstalowaliśmy tam sygnalizacji, o którą wnioskowali mieszkańcy, bo analiza wykazała, iż gwarantuje bezpieczny przejazd przy zachowaniu podstawowych zasad ruchu drogowego.