Po krótce przypomnijmy, sprawa dotyczy remontów wiaduktów w 2016 roku - w Warlubiu i w Rulewie oraz remontu boksów i ogrodzenia w Lipinkach. Wedle prokuratury wójt jest odpowiedzialny za potwierdzanie nieprawdy dokumentach związanych z remontami, do których nie doszło.
Wśród zeznających podczas wczorajszej rozprawy była m.in. ówczesna skarbnik gminy. Do niej dotarły wszystkie dokumenty konieczne, by zlecić zapłacenie faktury. Na pytanie sądu, czy mogła zostać wprowadzona w błąd i otrzymać na biurko dokumenty stwierdzające nieprawdę, np. o wykonaniu remontu, kobieta stwierdziła, że tak, że ocena, czy prace zostały wykonane i czy prawidłowo należy do pracownika merytorycznego i nie jest kompetentna by ją podważać.
Wspomniała o sytuacji, gdy w urzędzie pojawia się pani sołtys twierdząc, że to nie jej podpis widnieje na dokumentach odbioru boksów w Lipinkach.
Najciekawsze były zeznania sekretarki wójta M, Kobieta na tym stanowisku pracowała do piątku. Jak zeznała przed sądem nie było woli ze strony wójta, by przedłużyć jej kończącą się właśnie umowę.
W sprawie wiaduktów przygotowywała dokumenty, zlecenia, zestawienia tabelaryczne, przepisywała opinie.
Największe zainteresowanie sądu wzbudziła „opinia pana Redera”.
Zarzuty postawiono wójtowi właśnie w kwietniu 2017 roku
- Przepisywałam ją w kwietniu tego roku. To była, opinia dotycząca zasadności przeprowadzenia remontu - powiedziała sekretarka.- Obszerna, z odręcznego pisma pana wójta. Przepisywałam ją kilka dni. Gdy czegoś nie rozczytałam, prosiłam wójta o wyjaśnienie, co jest napisane. Potem wójt nanosił poprawki, które ja wprowadzałam do pliku na komputerze. Na końcu miałam dopisać „opracowanie Benedykt Reder”, ale według mnie to wójt jest faktycznym autorem opinii.
Dodała, że nie miała śmiałości, żeby pytać wójta, co przepisuje, ale - jak zaznaczyła - gdyby wiedziała, że ten dokument podpisze ktoś inny, to nie przepisywałaby go.
Sąd odczytał też jej wcześniejsze zeznania, w których wspomniała, że sekretarz gminy, przed jej zeznaniami doradził, że najlepiej mówić „nie wiem, nie pamiętam”.
Wspomniała też o dokumentach, które wpłynęły jednego dnia, a miała przyłożyć na nich różne daty wpływu, o niezgodnościach w kolejności wpływu dokumentów, najpierw były oferty, a dopiero potem zapytania ofertowe.