Enea Abramczyk Astoria Bydgoszcz - ŁKS Łódź 89:91 (24:21, 24:22, 17:27, 24:21)
Astoria: Kimbrough 12 (2), Kiwilsza 11, Nowakowski 10 (2), Kamiński 9 (1), Siewruk 9 (3) oraz Andrzejewski 16 (3), Chyliński 13 (1), Wilk 4, Dzierżak 3 (1), Wińkowski 2.
ŁKS: Czujkowski 21, Tomaszewski 19 (3), Kulon 15 (2), Antypov 10 (2), Urban 7 oraz Keller 9 (3), Kolasiński 6, Karwowski 4.
Od początku ten mecz nie układał się najlepiej bydgoszczanom. Minimalne zwycięstwo w 1. kwarcie zapewnił Aście rzutem z dystansu w ostatniej akcji Dzierżak. Bydgoszczanie aż dziesięć razy próbowali w tym czasie szczęścia w rzutach za 3.
Na początku 2. kwarty gospodarze zaczęli budować przewagę. Mocna defensywa zapewniła im serię 6:0 i wreszcie bezpieczniejsze prowadzenie 30:21. Bardzo skuteczny był bezbłędny z gry Michał Chyliński, autor 13 pkt do przerwy (szkoda, że w 2. połowie nie dorzucił już żadnego). Nie udało się jednak utrzymać tej przewagi, bo brakowało Aście mocniejszej defensywy. W 19. minucie było tylko 42:38, a w barwach ŁKS imponował w tym fragmencie Marcin Tomaszewski.
Zaraz po przerwie przewagę powiększył Szymon Kiwilsza, ale w kolejnych minutach warunki dyktowali łodzianie. Choć musieli sobie radzić bez kilku kontuzjowanych graczy, to już w połowie 3. kwarty objęli prowadzenie po kolejnych punktach Tomaszewskiego. Nie do zatrzymania był zwłaszcza doświadczony Alan Czujkowski.
Na początku ostatniej kwarty Asta miała coraz większe kłopoty w ataku i ŁKS prowadził już 7 punktami. Z dystansu trafiali Siewruk, Nowakowski i Kamiński, ale długo do kompletu brakowało lepszej obrony i dopiero w 36. minucie udało się doprowadzić do remisu.
Wszystko rozstrzygnęło się w ostatniej minucie. Na 22 sekundy do remisu doprowadził szalonym rzutem przez ręce obrońcy Jakub Andrzejewski. ŁKS ostatnią akcję rozegrał do końca meczu, Czujkowski niemal zgubił piłkę, ale praktycznie z poziomu parkietu rzucił i trafił w ostatniej sekundzie. Sędziowie długo naradzali się z komisarzem, ale ostatecznie uznali, że akcja było wykonana w czasie.
