https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

SĘPÓLNO 60 rocznica ślubu to rzadkość, a co powiedzieć o 65-leciu?

Tekst i fot. LUCYNA SZTANDERA
Antonina i Stanisław Fąsowie podczas uroczystości 65-lecia ślubu w otoczeniu rodziny, burmistrza i kierowniczki USC
Antonina i Stanisław Fąsowie podczas uroczystości 65-lecia ślubu w otoczeniu rodziny, burmistrza i kierowniczki USC
Chociaż wydaje się to niemożliwe, to jednak...są takie małżeństwa, które doczekały tak pięknej uroczystości.

Taką niezwykłą parą są Antonina i Stanisław Fąs, którzy w sobotę w Urzędzie Stanu Cywilnego odebrali gratulacje i prezent od burmistrza Waldemara Stupałkowskiego i kierowniczki USC Barbary Wiese. Jubilaci dzielnie wkroczyli o własnych siłach, mimo iż pan Stanisław za trzy lata będzie obchodził setne urodziny.
Antonina Jadwiga Fąs pochodzi z Solca Kujawskiego. Stanisław Mieczysław Fąs urodził się w Luchowie koło Łobżenicy. Od 1931 roku służył w jednostce Wojsk Pancernych w Poznaniu jako ochotnik, a potem jako żołnierz zawodowy w randze podoficera. Brał udział w obronie kraju w 1939 roku. We wrześniu tego roku został ranny podczas walk nad Bzurą. Po długotrwałym leczeniu w szpitalu w Laskach pod Warszawą powrócił w rodzinne strony, gdzie dalej dochodził do zdrowia po ciężkim urazie żołądka i płuc. W roku 1944 został zmuszony do prac na rzecz Niemiec i tak trafił do Solca Kujawskiego. Tam pewnego dnia podczas budowy wałów nad Wisłą niedaleko pola niemieckich gospodarzy spotkał swoją przyszłą żonę Antoninę. Mimo młodego wieku też została już dosyć brutalnie potraktowana przez los. W 1939 roku jako 16-letnia dziewczyna straciła ojca, którego Niemcy pojmali na początku września, więzili, a potem w październiku rozstrzelali w Bydgoszczy. Została więc z matką i czworgiem młodszego rodzeństwa. Niemcy zmusili ją do prac w gospodarstwie rolnym, w którym zajmowała się sprzątaniem domu, oprzątaniem zwierzat, a także pracami polowymi, nawet orką końmi. I w takich okolicznościach, na polu, podczas krótkiej przerwy śniadaniowej pan Stanisław podszedł i rękoma przysłonił oczy pani Antoninie. Tak się poznali. Od tego czasu widzieli się kilka razy.
Potem pan Stanisław wyjechał z Solca. W lutym 1945 roku trafił do Sępólna, gdzie bardzo potrzebny był kierowca jedynego wówczas samochodu, jaki otrzymał powiat sępoleński na użytek starostwa. Otrzymał więc posadę. Podczas jednego z wyjazdów służbowych ze starostą do Warszawy, wracając, wstąpił do Solca z myślą, by nie wyjeżdżać stamtąd bez swej przyszłej małżonki. W Sępólnie wyprawili wesele, na którym głównym gościem był pierwszy powojenny starosta powiatu sępoleńskiego. Kiedy w urzędzie nastąpiły zmiany personalne, jubilat podjął pracę jako kierowca karetki pogotowia, którą znaleziono porzuconą i zdewastowaną po wojnie na terenie szpitala w Więcborku. Nie nadawała się do użytku, więc sam ją wyremontował i dzięki temu mogła służyć przez kilka kolejnych lat. Później Stanisław Fąs pracował w PKS oraz CPN. W obu miejscach również jako kierowca. Po 48 latach pracy przeszedł na emeryturę.
Antonina Fąs zajmowała się gospodarstwem domowym oraz wychowaniem dzieci: syna Tadeusza i córki Marioli. Ambicją męża było bowiem zarobić tyle, by starczyło na utrzymanie rodziny i wykształcenie dzieci, a żona by mogła swój czas poświęcić w pełni dzieciom i pracom domowym.
Jubilaci doczekali się pięciorga wnuków oraz dwojga prawnuków - trzecia pociecha jest w drodze. Troje wnuków założyło już swoje rodziny. Dwóch z nich Rafał i Krystian ukończyli prawo. Kamil kończy Akademię Ekonomiczną w Poznaniu, Mateusz jest tegorocznym absolwentem Wyższej Szkoły Zarządzania i Bankowości w Poznaniu, a najmłodszy - Cezary od września rozpoczyna naukę w liceum.
Rodzina to ich największe szczęście.

Komentarze 3

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gość
Stupałkowski może wyjątkowo , przez niedopatrzenie, dopuscił jakis wydatek w budzecie , który faktycznie przysporzył korzyść Mieszkańcowi spoza wskazanego grona rodzinno-urzędniczego, ale jezeli taki sie pojawił to wyjatkowo przez pomyłke
Standardem jest że korzysci ida do rodziny, jego osobistych blacharek, lub pociotków,
a tylko zrekonstruowane podkładki sztucznie poświadczaja wirtualnie prawidłowy i szlachetny cel wydawanych publicznych pieniedzy przez sepoleński magistrat
G
Gość
To wyjątek w powiecie .Gratulacje .
G
Gość
Niektórym zasłużonym radnym z Sepolenskiego magistratu mąż inteligentniejszy od 'żony-urzędniczanki (obecnej-radnej) i całej reszty z Kościuszki , z powodu swojego Człowieczeństwa,wydał na siebie wyrok śmierci bo wnioski przyjaciół żony -milicji o kare Berezy Kartuskiej były przez świecie odrzucane, Stupałkowski zawisc radnej także odznaczał jako zasłużewnie.Czym wiec sa działania p. Burmistrza Sępólna Krajeńskiego, - zwyczajnymi podkładkami wycieku wielkich pieniedzy z kasy gminy
, ale tylko do najbliższych wyborów, a odpowiedzialnosc pozostanie jeszcze przez lata , bo w Tuchplskiej prokuraturze nie zawsze beda rzadzic kolesie Stupałkowskich, a stróżami prawa w Sępólnie nie beda osobiści dłużnicy, za komunalne mieszkania czy zlecenia z gminy, radnej grochowskiej, Buławy, itp. Cyganków
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska