Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sępólno Krajeńskie. Dyrektorka CKiS Julita Maciaszek: Czujemy się jak ptaki, którym podcięto skrzydła [rozmowa]

Sandra Szymańska
Sandra Szymańska
Julita Maciaszek, dyrektorka CKiS w Sępólnie: Cały ten 2020 rok był rokiem smutnym, a jednocześnie bardzo nerwowym
Julita Maciaszek, dyrektorka CKiS w Sępólnie: Cały ten 2020 rok był rokiem smutnym, a jednocześnie bardzo nerwowym fot. Sandra Szymańska
"Nagle Internet stał się wielką salą koncertową, teatrem, czytelnią. Nie nam oceniać, czy to dobrze czy źle. Musieliśmy się po prostu dostosować, tu i teraz, i sprostać oczekiwaniom niespodziewanej sytuacji". Rozmowa z Julitą Maciaszek, dyrektorką Centrum Kultury i Sztuki w Sępólnie Krajeńskim, podsumowująca 2020 rok w sępoleńskiej kulturze.

Zobacz wideo: Czego szukaliśmy w Internecie w 2020 roku?

Jaki to był rok dla sępoleńskiej kultury?
Nie odkryję nic nowego jak powiem, że pandemia nas zaskoczyła. Cały ten rok był rokiem smutnym, a jednocześnie bardzo nerwowym. Nikt nas nie pytał, czy tego chcemy i czy jesteśmy gotowi na inne, nowe rozwiązania, którym musimy stawić czoła. Nie wiedzieliśmy, że cała kultura będzie oparta na „chmurach”. Rzeczywiście, to pojęcie jest bliskie naszym pracownikom, ponieważ by być dobrym animatorem kultury, trzeba mieć „skrzydła” i chodzić trochę „z głową w chmurach”, by zaskakiwać odbiorców i starać się sprostać ich oczekiwaniom. Ale pandemia przyspieszyła nam tę migrację w chmury. Wszystkim. I w nich musieliśmy zacząć działać.

Chyba największym rozczarowaniem dla mieszkańców było odwołanie koncertu KULT.
Och, było wiele przykrych momentów. Na koncert KULT mieszkańcy bardzo czekali. Ten rok miał być bardzo bogaty w wydarzenia kulturalne. Udało nam się część wydarzeń odwlec w czasie, aneksować umowy. Proszę mi wierzyć, że o wiele większą satysfakcję sprawia zorganizowanie koncertu Bajm czy Perfect na stadionie na żywo, gdzie widzimy oczy, reakcję odbiorców niż emitowanie ich w sieci. I pomimo tego, że są to bardzo trudne i odpowiedzialne zadania, odpowiadamy przecież za zdrowie i życie odbiorców, to efekt finalny sprawia nam ogromną satysfakcję.

Latem pojawiła się namiastka normalności, ale już jesienią było wiadomo, że trzeba będzie na dłużej przenieść się do sieci.
Kultura jako pierwsza została zamknięta i pewnie jako ostatnia zostanie otwarta. Mimo że na zewnątrz wygląda, jakby u nas była cisza, my wciąż pracujemy i pędzimy. To wszystko, co w kulturze się dzieje, a co nie do końca dostrzega odbiorca, jest dla mnie błyskawiczne i zaskakujące. Nagle Internet stał się wielką salą koncertową, teatrem, czytelnią. Nie nam oceniać, czy to dobrze czy źle. Musieliśmy się po prostu dostosować, tu i teraz, i sprostać oczekiwaniom niespodziewanej sytuacji. To był dla nas skok milowy.

Jednak sami artyści mówili, że trudno im występować przed pustą widownią.
Tak, był to dla nich szok. I dla nas też. Nic nie zastąpi kultury na żywo i kontaktu człowieka z człowiekiem. Tego nie trzeba udowadniać. Ale jednocześnie mogłabym powiedzieć, że i nam było trudniej organizować przedsięwzięcia w Internecie. A to z prostej przyczyny. Do sali koncertowej przyjdzie maksymalnie 280 osób, obejrzy i wyjdzie. Jeśli coś nie do końca nam wyjdzie, tak jak byśmy tego chcieli, to łatwo ten błąd umknie. Natomiast jeśli nasz produkt powstaje w Internecie i obejrzy go tysiąc, albo więcej osób, to zostaje po nim trwały ślad i łatwo wtedy o dostrzeżenie błędu. Oglądają to ludzie za granicą, krytycy, aktorzy, nasi partnerzy, których zdanie jest dla nas niezwykle ważne. I to wymaga dziesięciokrotnie większego zaangażowania niż w dzieło na żywo. Dlatego jest nam trudniej.

Jak Pani wspomniała, kultura przeniosła się do sieci. Co tam się działo?
Nie sposób wymienić wszystkich przedsięwzięć, trudno już je zliczyć. Nie sposób też podać ilości odbiorców, która towarzyszyła nam w naszych realizacjach. Przez wiele miesięcy pracowaliśmy z naszymi partnerami, by nie stracić różnych źródeł dofinansowania i pomimo trudności zrealizować projekty. Było tych projektów kilka i to dużych. Już w marcu wiedzieliśmy, że bez szkoleń nie uda nam się wielu zadaniom podołać. Skorzystaliśmy m.in. z Krajowego Funduszu Szkoleniowego. Te szkolenia, to był dla nas krok milowy. Takie sprawy jak poruszanie się w sieci, nawet komunikowanie w trzech grupach pracowniczych – nie zdawałam sobie sprawy, że to będzie takie trudne. Jednym z ważniejszych projektów, które udało nam się w tym czasie zrealizować było powstanie Etnograficznej Mapy Gminy Sępólno Krajeńskie. Na razie Iłowa i Lutowa, ale w planach są też pozostałe wsie. I to jest praca na lata, bo są u nas 24 sołectwa. Przyjechały do nas etnografki ze stowarzyszenia Pracownia Etnograficzna z Warszawy. Mapa jest dostępna w Internecie i zawiera ciekawostki o miejscowościach: budynki, przepisy kulinarne czy gwarę krajeńską. My sami od kilku lat odkrywamy naszą gminę na nowo. Udało nam się również zakupić nowe przenośne nagłośnienie, oświetlenie i w ogóle był to czas poświęcony na remonty, przede wszystkim w naszych wiejskich ośrodkach kultury w Wałdowie i Lutowie. Powstały u nas również nowe pracownie: Pracownia Dziedzictwa i Pracownia Ceramiczne Ogrody. Wspólnymi siłami robiliśmy wszystko, by nie przespać żadnego momentu, by nasza oferta na ten moment była bardzo bogata.

Nie uważa Pani, że odbiorcy kultury są już zmęczeni Internetem?
My nie mamy innego kierunku działań, działamy w sieci najlepiej, jak potrafimy. Na ten moment to jedyna bezpieczna droga. Nie chcemy przyczyniać się do wzrostu zachorowań i łamać prawo. Koronawirus bardzo dotknął branżę kulturalną i artyści „stają na głowie”, by przetrwać. Ja tych obaw mam dużo. Z jednej strony, Internet stał się ważnym medium ułatwiającym dostęp do kultury i sztuki bez wychodzenia z domu, bez kupowania biletów. O każdej porze dnia i nocy można wybrać to, co nas interesuje. I to jest dobre dla odbiorcy. Z drugiej strony, zastanawiam się, czy to nie jest zagrożenie dla tego, co przed nami. Nie wiem, w jakim to kierunku pójdzie. Jedno jest pewne: kultura w sieci odnalazła się bardzo szybko i to zdecydowanie szybciej niż inne dziedziny czy branże.

Mieszkańcy wrócą?
Mam obawy co do odbiorców w sekcjach artystycznych. Nie wiem, jak zareagują dzieci i młodzież, bo to też ich przerasta. Osoby związane z CKiS, mieszkańcy często do nas dzwonią, mówią, że nas oglądają, opowiadają, co im się podobało i na co czekają. To wszystko się dzieje. Serce boli, gdy nasza zmodernizowana sala widowiskowa, na którą czekaliśmy wiele lat, a skorzystało z niej na przestrzeni roku 30 tysięcy osób, stoi teraz pusta.

No właśnie, ta cisza – nie przytłacza ludzi kultury?
Dla mnie cisza zawsze była zabójcza i nigdy w takich miejscach nie mogłam pracować, gdzie się jej wymaga. Nigdy nie zgadzałam się z określeniem, które nam wpajano przed laty, że cisza jest klasy ozdobą, nie mów z kolegą, ani on z tobą. Byłam zdania, że to mowa jest klasy ozdobą, a gdy milczysz, nie jesteś sobą, chociaż za tę aktywność trzeba było czasami zapłacić. Jednocześnie ten ruch w sieci też jest męczący. Mimo że teraz kultura działa za zamkniętymi drzwiami, to my ich nie zamykamy na klucz. Czekamy na ich otwarcie. Mieszkańcy zwrócili nam uwagę, że ta oświetlona figurka w choince przed naszym gmachem to uwięziona kultura i zapewne coś w tym określeniu jest. Czujemy się jak ptaki, którym podcięto skrzydła. Działamy ze zdwojona siłą, ale po drugiej stronie jest ciągle głucha cisza. Nie słychać śmiechu, nie ma łez radości i nie ma uścisków dłoni. Brak ludzi wokół nas, przy nas i z nami jest ogromną pustką.

To był najtrudniejszy rok z tych trzynastu, od kiedy jest pani dyrektorką CKiS?
Zdecydowanie. Chociaż trudny był też pierwszy rok, kiedy trzeba było stworzyć i zrealizować nowy kierunek działań, budować zespół, przyjąć strategię i dookreślić wizję i misję placówki, ale ten stopień trudności jest nieporównywalny.

Można mówić o planach na 2021 rok, jubileuszowy 60-lecia centrum kultury?
Jesteśmy przygotowani na dwa warianty. Styczeń mile zaskoczy mieszkańców cyklicznymi koncertami. To, nad czym teraz pracowaliśmy, ujrzy światło dziennie, gdy będzie odpowiedni czas. Gdy dostaniemy „zielone światło”. Szczegółów nie zdradzę.
W imieniu własnym i wszystkich pracowników Centrum Kultury i Sztuki życzę wszystkim mieszkańcom szczęśliwego Nowego Roku. Obyśmy jak najszybciej mogli czerpać radość z dóbr kultury i na nowo mogli dostrzegać piękno sztuki, oczywiście już na żywo.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska