Budowlani Volley Toruń - Sokołów SA Nike Węgrów 3:0 (25:21, 25:20, 25:21)
BUDOWLANI: Filipowicz, Wilczyńska, Jaroszewicz, Łukaszewska, Gierak, Ryznar, Bąkowska (l)
- W pierwszym secie popełniliśmy aż dziewięć bezpośrednich błędów. To tak, jakby rozpocząć mecz od stanu 0:9. Widać było presję, którą dziewczyny narzuciły sobie same. Te nerwy były niepotrzebne. Najważniejsze, że wygraliśmy. W siatkówce nie jest tak, jak w łyżwiarstwie figurowym. Tutaj nie liczy się styl, a wynik końcowy. Wygraliśmy w trzech setach i z tego się cieszymy - podsumował trener Mariusz Soja.
Torunianki musiały odrabiać straty w pierwszej i trzeciej partii. Nike w inauguracyjnej partii prowadziło 16:14, a w ostatniej 9:12. Trener Soja kilka razy musiał prosić o przerwę i dyscyplinować swój zespół.
Ten najlepiej zagrał w drugiej partii. Wtedy świetne funkcjonował blok, zwłaszcza w wykonaniu Eweliny Ryznar.
- Spodziewałyśmy się jeszcze większego oporu. To ze względu na ostatni mecz węgrowianek, wygrany w Łodzi. Grałyśmy jednak konsekwentnie i cieszę się, że nie zawiodłyśmy kibiców - powiedziała Marzena Wilczyńska, która zgarnęła nagrodę dla MVP spotkania.
Dla torunianek było to szóste zwycięstwo w siedmiu meczach. Budowlane awansowały na 1. miejsce w tabeli, ale dotychczasowy lider ŁKS Łódź rozegrał jeden mecz mniej. W tabeli jest ujęte jednak tylko sześć meczów, bo anulowano wyniki Zawiszy Sulechów, który wycofał się z rozgrywek.
Budowlani Toruń - Nike Węgrów [zobacz zdjęcia]