Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

SIDEn PC Toruń w Kutnie powalczy o I ligę [zdjęcia i film]

(JP)
Lech Kamiński
SIDEn Polski Cukier spokojnie stać nawet na dwa zwycięstwa w Kutnie. Musi jedynie pamiętać, co jest największą przewagą drużyny.

SIDEnPC Toruń - AZS Kutno

Czyli musi zagrać dokładnie tak, jak w pierwszym meczu w Toruniu. W obu spotkaniach we własnej hali nie można mieć zastrzeżeń do defensywy SIDEN Polski Cukier. 66 i 64 zdobyte punkty przez rywali to przyzwoity wynik z perspektywy toruńskiej. Jakże jednak różniła się gra w ataku naszego zespołu w sobotę i niedzielę.
Torunianie mają wyraźną przewagę na pozycjach rozgrywającego i środkowego. Kamila Michalskiego nie zatrzyma żaden z obrońców AZS, Przybyszewski nie ma godnego rywala pod koszem. I to było wyraźnie widać w pierwszym meczu finałowym.

Takiej gry nie udało się powtórzyć w niedzielę. Przybyszewski i Lewandowski mieli fatalną skuteczność, to prawda. Ale przede wszystkim dlatego, że niemal za każdym razem próbowali zdobywać punkty po indywidualnych akcjach, które były łatwo rozbijane przez zespołową defensywę rywali. Wystarczy powiedzieć, że w niedzielę SIDEn Polski Cukier zaliczył zaledwie 8 asyst (przy 19 dzień wcześniej).

- W sobotę mieliśmy problem z mentalnym przygotowaniem do meczu, dzień później mój zespół był już bardzo pobudzony, wręcz wkurzony wcześniejszą porażką. Mieliśmy dotąd mały kompleks Torunia. Dlatego jednak zależało mi na Mariuszu Baciku. On nie ma oszałamiających statystyk, ale potrafi wpłynąć pozytywnie na zespół - mówił trener gości Andrzej Kowalczyk.

Gospodarze uparli się, że wygrają drugi mecz skutecznością z dystansu. Na tym można opierać taktykę w jednym meczu, ale nie całym finale rozgrywek. Co gorsza, torunianie w drugiej połowie pudłowali nawet z czystych pozycji. - Zdecydowanie za bardzo zeszliśmy na dystans. Naszą domeną zawsze była gra pod koszem, szukanie pozycji, przewinień przeciwnika i wykorzystywanie wolnych. W niedzielę nie graliśmy po swojemu i dlatego przegraliśmy. To powodowało wielką nerwowość w zespole, tylko Kamil zachował zimną krew: grał do kosza, wymuszał faule.

Po dwóch meczach w Toruniu mamy remis i atut własnego parkietu zyskali nasi rywale. - Straciliśmy atut własnego parkietu, co na takim poziomie już nic nie znaczy. Trzeba wygrać dwa mecze w Kutnie. Wszystko jest możliwie. Wygraliśmy tam już raz, nie widzę powodu, dla którego nie możemy tego powtórzyć - mówi Sowiński.

Tak samo uważa Kowalczyk. - Nasze zwycięstwo nic jeszcze nie oznacza. To są play off, raz jedna drużyna wygra, raz druga. Teraz zagramy w Kutnie, chcemy wygrać, ale nie wiem, jak będzie - przyznaje trener AZS.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska