Szok! Skandal! Dramat! Katastrowa państwa prawa! - oto nieliczne przykłady licznych komentarzy, jakie usłyszeliśmy z ust Czytelników po środowym artykule na temat ekologicznego skandalu we Wiągu.
Przypomnijmy. Mieszkańcy wsi od lat alarmują urzędników, policję, Sanepid i straż miejską, że miejscowy ogrodnik opala folie zgranulowanym plastikiem. Kontrola potwierdziła, że zgromadził go aż 34 tony. Komisji brakuje tylko dowodu, że granulat rzeczywiście trafiał do pieców, co zaręczają podtruci sąsiedzi ogrodnika.
Czy ktoś pobrał próbki?
- Jak to możliwe, że tak długo jest bezkarny? Co w tej sprawie zrobiła policja, co straż miejska, co zdziałali urzędnicy?! - dopytują mieszkańcy całego powiatu świeckiego, a także mieszkanka Grudziądza, zawodowo zajmująca się ochroną środowiska: - Nie mogę uwierzyć w to, co przeczytałam... - komentuje. - Ciekawe czy komisja zapytała, po co ten ogrodnik trzyma na swoim terenie aż 34 tony plastikowego granulatu, skoro nie opala nim swoich folii? - drwi Czytelniczka. - Trzeba było mu powiedzieć, że i tak wyjaśnią to analizy laboratoryjne, jeśli w ogóle je zaplanowano... Czy ktoś pobrał próbki z pieców?
Miał cynka o kontroli
- Pobraliśmy próbki, byliśmy z nimi w Wojewódzkim Inspektoracie Ochrony Środowiska, ale nie przyjęli ich z powodu awarii aparatury - odpowiada Jerzy Czyż, szef Wydziału Ochrony Środowiska Starostwa Powiatowego w Świeciu.
- To jakaś bzdura! Nie wierzymy w to! - denerwują się sąsiedzi ogrodnika i dodają, że miał przecieki przed ostatnią kontrolą. - Mimo deszczu, późnym wieczorem, widzieliśmy u niego wielkie sprzątanie. Komisja przyjechała następnego dnia o godzinie 8 rano. Wiemy kto go uprzedził o tej wizycie...
Tylko powietrze
Okazji ku temu nie będzie, gdy Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska nawiąże bezpośrednią współpracę z sąsiadami ogrodnika. - Najlepiej by było, gdybyśmy pobrali próby z powietrza w okolicy folii - mówi Jolanta Gajownik, zastępca kierownika laboratorium w WIOŚ i tłumaczy, że próbki z pieców nie są w stanie zbadać, ponieważ analizują tylko zanieczyszczenia wody i powietrza.
Jak twierdzi Jerzy Czyż, wyniki badań laboratoryjnych będą podstawą do wszczęcia postępowania przeciw ogrodnikowi. Pomocne mogą też być zdjęcia i filmy... - na których widać, jak wrzuca granulat do pieców - podkreślają sąsiedzi. - Ubolewamy, że nie było dotąd zainteresowania tymi materiałami, pomimo że oferowaliśmy je komisji, która ostatnio kontrolowała ogrodnika.
Jerzy Czyż obejrzy je niebawem. - I pokażę pracownikom WIOŚ - obiecuje. - Swoją drogą mogą działać sąsiedzi. Jeśli ogrodnik - mimo nakazu burmistrza - nie usunie granulatu ze swojego terenu, prędzej czy później wymusi to na nim policja.
Do sprawy wrócimy.