Pomysł poszukiwań zrodził się rok temu, bo tedy Towarzystwo Miłośników Ziemi Człuchowskiej postanowiło sprawdzić, gdzie znajduje się wejście do drugich lochów - według starych zapisków powinno być gdzieś nad podzamczu, ale dokładnie nie wiadomo, gdzie. Z pomocą pospieszył jasnowidz z Człuchowa i w piątek ruszono na zamek.
- Kto się zmieści, za mną - krzyknął Jackowski i kto się zmieścił, ruszył na dno lochów w zamkowej wieży. Tam odbyła się pierwsza wizja. - Nie widzę lochów, ale korytarze - stwierdził jasnowidz. - Korytarze do stajni. Gdzieś musiały być stajnie z klapką do góry. Te korytarze prowadzą za zamek. To było takie wyjście ewakuacyjne.
Po chwili Jackowski ruszył żwawo po drabinie do góry i powędrował na strych kościoła poewangelickiego, gdzie zamknął się na dłuższą chwilę. Wizja w samotności była zwieńczona sukcesem. - Mam wrażenie, że tu się coś znajduje - jasnowidz pokazał ścianę i rzeczywiście, we wskazanym miejscu udało się bez trudu wyjąć cegłę. W środku była mała skrytka w murze - nie mogła to być część szybu, bo nie miała wentylacji - na jej końcu znajdował się kamień_. _Cokolwiek jednak tam było, zostało wyjęte - skrytka była pusta.
I tak zamiast wejścia do drugich lochów odkryto sekretny sejfik sprzed setek lat. - Nie zajmuję się odszukiwaniem skarbów, więc uważam, że to nieźle - _cieszył się Jackowski. - Wyżej czuję obrazy. _
Nikt jednak nie odważył się zrobić wyłomu w murze, bo obawiano się konserwatora zabytków.
Więcej o poszukiwaniach w sobotę.
__