Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Służby potrafią ostro wierzgać

Rozmawiał Roman Laudański
Jerzy Dziewulski, były antyterrorysta.
Jerzy Dziewulski, były antyterrorysta. archiwum GP
Może agentura wykorzystała Brunona K., który też wpadł im w łapy? Rozmowa z Jerzym Dziewulskim, byłym antyterrorystą.

- Służby prędzej wpadną na trop grupy terrorystów czy "samotnego wilka"?
- Zacznijmy od tego, że będziemy rozmawiać o nie całkiem profesjonalnych terrorystach. Grupa profesjonalnych terrorystów jest szczelna. Sukces służb zależy od błędów grupy. Indywidualny sprawca stosuje świętą zasadę: jeśli o czymś wiem, to tylko ja. Takiego terrorysty nie da się wykryć.

- Brunon K. dzielił się swoimi przemyśleniami w internecie, miał czteroosobową grupę, która w połowie składała się z funkcjonariuszy ABW. Jaki z niego terrorysta?
- Wszystko teraz zależy od tego, jaki wpływ na jego inwestowanie w materiały wybuchowe miała intencyjność ABW? Na ile oni byli aktywni w stosunku do jego aktywności? Od aktywności agenturalnej zależy wszystko. Jeśli potrafią dobrze wykorzystać sytuację, to mogą tak nakręcić tego, na którego polują, że odniosą skutek. Będą pytać: no, co tak wolno?! My jesteśmy gotowi! Moim zdaniem jest to podobne do sprawy Beaty Sawickiej, gdzie wręcz chorobliwa nadaktywność agenta spowodowała taką, a nie inną sytuację. Może Sawicka dawała temu powód? Być może tak samo było w przypadku Brunona K. Pytanie - na ile jego wiedza na temat materiałów wybuchowych i agresja do władz znalazła właściwe podłoże do rzucenia "nasion" przez agentów ABW? Nie krytykuję tego, bo oni mają takie uprawnienia.

Przeczytaj również: Zamach na polskie władze: fakty, wiara i... teorie spiskowe

- Może agencja potrzebowała sukcesu?
- Każdy potrzebuje sukcesów: policja, ABW, urzędy celne, skarbowe, dziennikarze też. Jeśli go potrzebują, to drążą temat. Jeśli dziennikarz nie wymyślał tematu, który wpadł mu w łapy, to trudno mieć o to pretensje. Może agentura wykorzystała Brunona K., który też wpadł im w łapy? Mam różny stosunek do służb, przeważnie z dystansem. Były sprawy Oleksego i Cimoszewicza, dlatego wiem, że służby potrafią ostro wierzgać. Czy można udowodnić im nadaktywność? No nie, bo brak przepisu regulującego granice aktywności.

- A co podpowiada pański antyterrorystyczny "nos"? Było coś na rzeczy?
- Nigdy się o tym nie dowiemy. Tam, gdzie jest zaangażowana agentura - także działająca pod przykryciem - nigdy nie będzie w sądzie jawnej sprawy. Nie mam wątpliwości, że zapadnie wyrok. Gdyby służby chciały odnieść sukces za wszelką cenę, to musiałyby go prowokować nie mając żadnych podstaw, a przecież były agresywne teksty, które Brunon K. publikował w internecie.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska