W Brzezinach i Jaszczu (gm. Osie) mają żal do wójta Jeżewa. - To on zgodził się, żeby świńską fermę w Krąplewicach przejęła amerykańska spółka - mówią mieszkańcy wsi. - Sąsiedniej gminie zafundował problemy, które można było wcześniej przewidzieć.
- Co zrobił wójt Pikuła, gdy przed Bożym Ciałem na pola w Jaszczu pracownicy krąplewickiej fermy wylewali ogromne ilości gnojowicy? - pytają mieszkańcy gminy Osie. - Śmierdzało tak, że okien nie można było otwierać, ani w Jaszczu, ani w sąsiednich Brzezinach. Czy interweniował w naszej sprawie?
Wójt ma nosa
- Nikt z mieszkańców o tych problemach mnie nie powiadomił, ale mam nosa i poczułem, że coś śmierdzi - mówi Mieczysław Pikuła, wójt gminy Jeżewo. - Nie mogłem zlecić kontroli ani na fermie, ani na polach należących do Primy, bo władze gminy nie mają takich uprawnień. Od tego są różne inspekcje. Za to skontaktowałem się z przedstawicielami fermy i dałem im reprymendę.
Skontrolowali fermę
Pracownicy Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Bydgoszczy w minionym tygodniu sprawdzali, czy właściciele fermy w Krąplewicach nie złamali prawa. Wyniki kontroli znane będą za kilka dni.
Gdy dwa lata temu Mieczysław Pikuła dowiedział się przypadkiem, że fermę w Krąplewicach kupuje spółka Prima należąca do Smithfield Foods, bardzo się zdenerwował. - Na smród się zgadzamy - mówił wówczas. - Ale za każdą kroplę gnojowicy, która spadnie na asfalt będziemy ścigać! Na niszczenie środowiska naturalnego nie zgodzimy się nigdy!
- Gnojowicę wylewali dniami i nocami, przez ponad tydzień i to w czasie upałów - mówi Dariusz Bocian, sołtys Brzezin. - Rozumiemy, że trzeba pola nawozić, ale to co się stało, przeszło nasze wyobrażenia.
Muszą obiecać poprawę
Pola, na które wylewano niedawno gnojowicę z Krąplewic, są oddalone o około 400 metrów od zabudowań Eugeniusza Szczepińskiego. - Po to cztery lata temu przeprowadziłem się do Brzezin - leżących na terenie Wdeckiego Parku Krajobrazowego - by mieć świeże powietrze - mówi Szczepiński. - Postawiłem na turystykę wiejską. Dużo pieniędzy zainwestowałem w przebudowę budynku i jego wyposażenie. Dla turystów przygotowałem pięć dwuosobowych pokoi z sauną i siłownią. Niebawem przyjadą pierwsi goście, więc mam nadzieję, że ten przykry incydent z gnojowicą już się nie powtórzy.
- Chcę, aby właściciele fermy złożyli deklarację, że to już się nie powtórzy - twierdzi Pikuła. - Zawinili i nawet przyznali się do "wypadku przy pracy". Przecież deklarowali, że będą wywozić gnojowicę w kwietniu i październiku. Spóźnili się o ponad miesiąc. Poza tym nie powiadomili mieszkańców o wywożeniu. To też obiecywali robić. Muszą przeprosić mieszkańców gminy Jeżewo i Osie.
Wójt zapewnia, że właścicielom fermy nadal będzie patrzył na ręce. - Ferma w Krąplewicach istnieje od ponad trzydziestu lat i ludzie na wsi są przyzwyczajeni do brzydkich zapachów - dodaje Pikuła. - Wszystko jednak ma swoje granice, a nasza cierpliwość kończy się.
Czy można było tych problemów uniknąć? Przed dwoma laty przedstawiciel gminy miał wpływ na prace komisji negocjacyjnej przy wojewodzie i ustalenie treści programu dostosowawczego dla fermy. Był jednym z dwóch członków czteroosobowej komisji, która głosowała za przyjęciem programu dostosowawczego. - A co miał robić? - pyta wójt Jeżewa. - Gdyby program nie został przyjęty, oznaczałoby to likwidację fermy. Dobrze, że świniarnia przetrwała, bo sto osób ma pracę i utrzymuje osiedle popegeerowskie.
Przeprosili mieszkańców
W Krąplewicach nie ma już tuczarni. Amerykańscy właściciele postawili na produkcję prosiąt. - Od pracownika tej fermy słyszałem, że rozwijają produkcję, a przecież w chlewni miało być maksymalnie 9 tysięcy macior - mówi mieszkaniec gminy Osie.
- Na fermie w Krąplewicach jest około 9 tysięcy macior i nie przewiduje się zwiększenia obsady - zapewnia dr Mirosław Dackiewicz, dyrektor do spraw współpracy z władzami, organizacjami społecznymi i mediami Grupy Prima Farms. Wyjaśnia, że ferma stosuje się do przepisów dotyczących nawożenia gnojowicą. Twierdzi, że odbywa się ono zgodnie z planami zatwierdzonymi przez Okręgową Stację Chemiczno-Rolniczą. - Na wspomnianych polach w gminie Osie ferma nawoziła gnojowicą około 70 z ponad 160 hektarów, które są w jej posiadaniu - tłumaczy Dackiewicz. - Pod koniec maja odbywało się tam tzw. nawożenie pogłówne. Ze względu jednak na pierwsze wykłaszanie się zbóż nawożenie to, mimo gorących dni, musiało być przyspieszone. Mając jednak na względzie fakt, iż prognoza pogody wskazywała na kolejne gorące dni, ferma wstrzymała nawożenie po 31 maja, nawet licząc się z ewentualnymi stratami. Ze strony fermy nie było żadnej złej woli, czy łamania zasad współżycia społecznego. W przyszłym roku ferma zaplanuje nawożenie w Jaszczu i Brzezinach wcześniejszą wiosną i jesienią. Będzie się starała jeszcze lepiej zorganizować te prace, tak aby były skrócone do minimum, a także znacznie redukowały dolegliwości zapachowe.
W miniony piątek przedstawiciel fermy w Krąplewicach spotkał się z wójtami gmin Osie i Jeżewo. Przeprosił mieszkańców za uciążliwości zapachowe i zadeklarował, że "ferma będzie dążyć do ograniczania nawożenia pogłównego, wprowadzając jednocześnie mniej uciążliwy system nawożenia doglebowego w okresach wiosennych i jesiennych."
- Jeśli gnojowica będzie przyorywana, a nie rozlewana na uprawach, to powinno być lepiej - podsumowali mieszkańcy gm. Osie. - Szkoda, że takiego systemu nawożenia nie zastosowano wcześniej.
Śmierdzący wypadek przy pracy
Tekst i fot. Lucyna Talaśka-Klich
[email protected]

Eugeniusz Szczepiński 4 lata temu przeprowadził się do Brzezin. Zainwestował w turystykę wiejską i chce, by goście mogli cieszyć się świeżym powietrzem. - Liczę na to, że incydent z wylewaniem gnojowicy już się nie powtórzy - mówi.
Wójt Jeżewa: - Właściciele fermy w Krąplewicach spóźnili się z wylewaniem gnojowicy o ponad miesiąc