Sławsk Wielki. Podjeżdżamy pod dom Czesławy i Czesława Krigier. Od razu wyczuwamy nieprzyjemny zapach. - Bywa, że śmierdzi tu jeszcze bardziej. Jak wiatr wieje od Kruszwicy, to w ogóle na podwórze wyjść nie można - żali się pan Czesław.
Ludzie przejeżdżają. Za nos się chwytają. Mówią "co za smród" i z wyrzutem patrzą na Krigierów. A to nie ich sprawka, tylko sąsiada, który na dzierżawionym przez siebie polu, ale tuż pod płotem pana Czesława i pani Czesławy, zrzucił obornik. - Rozumiem obornik od krów, od świń. Ale tutaj są pozostałości z kurników. Leży już tutaj z półtora miesiąca - zauważa pan Czesław.
Niedawno wrócił ze szpitala. - Ja tu jestem urodzony i wychowany. Jestem 36. rocznik. Jak żyję, takiego problemu tu nigdy nie miałem - opowiada z żalem. - Przecież mogli ten obornik wywieźć gdzieś dalej w pole, chociaż z 500 metrów od nas. Zamiast tego, zostawili go tuż przy naszym płocie.
Pani Czesława również jest zrozpaczona. - Jakby przywieźli, wszystko rozwieźli na pole i przeorali, nikt nie miałby żadnych pretensji. Ludzie pytają nas, jak my możemy wytrzymać w takim smrodzie. No też my z trudem ten smród wytrzymujemy, ale co my mamy począć? - pyta. Zgłosili sprawę sołtysowi Andrzejowi Kowalskiemu oraz w kruszwic kim ratuszu. - Wiem, że komisja była, sprawę sprawdzała, rozmawiała. Nic się jednak nie zmieniło - mówi pan Czesław.
Zobacz także: On: mają się wynieść, bo nie płacą. Oni: wyłączyli nam wodę i zakleili zamki w drzwiach. Krótka historia kłótni o mieszkanie
Wersję państwa Krigier potwierdzają sąsiedzi. - Wszędzie śmierdzi: i na cmentarzu, i pod sklepem. Ludzie jadą rowerami, patrzą się na nas i mówią: "co za smród". Wstyd. Myślę, że tak blisko domów gospodarz obornika nie powinien składować - przekonuje pani Barbara Janczewska.
Ludzie narzekają, że okien nie mogą otwierać. Przed domem na ławce nie usiądą i nie odpoczną. Przekonują, że prania na podwórku też nie wywieszą, bo wszystko tym smrodem przechodzi. - Chciałabym, żeby ci, którzy ten obornik przywieźli, przyszli tutaj i sobie posiedzieli. Sami by się przekonali, w jakich warunkach my tu musimy żyć - dodaje Barbara Janczewska.
Temat doskonale znają w ratuszu. Wiceburmistrz Kruszwicy Mikołaj Bogdanowicz przyznaje, że zapach kurzego obornika, zwłaszcza w takie upały, może być bardzo uciążliwy. Urzędnicy rozpoznali sprawę, lecz nie dopatrzyli się złamania jakichkolwiek przepisów. - Gospodarz zapewnił, że przykryje obornik szczelna folią tak, aby odór był mniejszy. Staramy się prowadzić mediacje. Jeśli się nie uda, będziemy szukali innych rozwiązań - zapewnia wiceburmistrz.
Z gospodarzem mimo usilnych starań nie udało nam się skontaktować. Sołtys Andrzej Kowalski zapewnił nas jednak, że folia na oborniku już się pojawiła.