Socjalne pożyczki posłów

Wśród tych, którzy pożyczyli z kasy Sejmu jest też troje parlamentarzystów z regionu.

Zgodnie z regulaminem każdy poseł, bez względu na stan majątkowy i oszczędności, może wystąpić o pożyczkę z funduszu świadczeń socjalnych na cele mieszkaniowe. Na zakup domu lub mieszkania do 20 tys. zł, na jego remont o 5 tys. zł mniej. Parlamentarzyści dostają pieniądze na 4 proc. rocznie, czyli pożyczka oprocentowana jest dwukrotnie niżej niż gdyby wzięli ją w banku.

Problem w tym, że wśród tych, którzy korzystają z tej możliwości są tak majętni posłowie jak Ryszard Kalisz (SLD), który w oświadczeniu majątkowym zadeklarował w nieruchomościach i oszczędnościach prawie 2 mln zł.

Pożyczkę, w poprzedniej kadencji, wzięli także parlamentarzyści z naszego regionu: Teresa Piotrowska (PO) z Bydgoszczy oraz Anna Sobecka (PiS) i Tomasz Lenz (PO), oboje z Torunia. - To było chyba 15 tys. zł na remont mieszkania, ale dokładnie już nie pamiętam - mówi Lenz. - Wziąłem tę pożyczkę pod koniec kadencji, bo wcześniej nawet nie wiedziałem, że jest taka możliwość.

Problem w tym, że w swoim oświadczeniu majątkowym poseł mieszkania nie zadeklarował. Ale chyba je ma, bo kredyt na jego remont wziął (razem z żoną) także w banku. Lenzowi do spłaty pozostało jeszcze ponad 5 tys. zł.

Jego klubowa koleżanka Teresa Piotrowska musi oddać do kasy Sejmu prawie jeszcze raz tyle. Parlamentarzystka, która deklaruje 60 tys. zł oszczędności, dziwi się, że wyborców może interesować jej pożyczka socjalna. - Takie fundusze są w każdym zakładzie pracy - mówi.

Najmniej, bo 3.900 zł musi oddać Anna Sobecka. Posłanka, jako jedyna z tej trójki, zaznaczyła w swoim oświadczeniu majątkowym, że pożyczkę w wysokości 15 tys. zł wzięła na remont mieszkania.

Pensja zawodowego, czyli poza posłowaniem niepracującego, parlamentarzysty wynosi 9.669 zł brutto. Do tego dochodzi 2.280 zł nieopodatkowanej diety.