https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Solorz kontra Zybertowicz: Odrzucone dowody na współpracę

Łukasz Fijałkowski
fot. Lech Kamiński
Przed toruńskim sądem stanął pozwany przez Zygmunta Solorza, prezesa Polsatu toruński naukowiec Andrzej Zybertowicz.

Nowe wnioski dowodowe, które przygotował socjolog, został odrzucone. Na ugodę nie ma szans.

Przypomnijmy, że sprawa o naruszenie dobrego imienia prezesa Polsatu wybuchła po emisji programu TVP "Misja specjalna". Profesor Andrzej Zybertowicz wspominał o Solorzu jako elemencie środowiska służb specjalnych i stwierdził, że kontakty te pomogły mu w zbudowaniu imperium finansowego.

Z takim stanowiskiem kategorycznie nie zgadza się Zygmunt Solorz. Oczyszczenia postanowił dochodzić na drodze sądowej.

W toruńskim sądzie okręgowym odbyło się kolejne posiedzenie w tej sprawie.

Prof. Zybertowicz, zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami, złożył nowe wnioski dowodowe. Był to protokół Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji z marca 1994 r. Dotyczył on posiedzenia, na którym przyznano Zygmuntowi Solorzowi koncesję. Złożył również wniosek o przesłuchanie świadków m.in.: Antoniego Macierewicza i Józefa Oleksego. Przedstawił także publikację pt "Biała Księga", którą wydało Stowarzyszenie Poszkodowanych przez Zygmunta Żaka-Solorza. Dotyczy ona upadku Banku Staropolskiego, z którym związany miał być również prezes telewizji Polsat.

Wszystkie te wnioski, które jak twierdził naukowiec miały pokazać, że ma rację, zostały jednak odrzucone. Wymiar sprawiedliwości uznał, że nie mają związku ze sprawą. Mimo to prof. Zybertowicz nie ustępuje.

- Mamy do czynienia z człowiekiem, który okłamywał opinię publiczną, a także wprowadzał w błąd Krajową Radę Radiofonii i Telewizji, gdy wyznaczane były kontury rynku medialnego - powiedział wczoraj naukowiec. - W świetle orzeczenia sądu apelacyjnego w Warszawie, Zygmunt Solorz współpracował z tajnymi służbami PRL. Sąd stwierdził, że można używać stwierdzenia, że chętnie współpracował i odnosił korzyści materialne z tej współpracy.

Wszystko wskazuje na to, że proces może potrwać bardzo długo, bo prezes Polsatu również nie zamierza łatwo odpuścić.

- Mówimy o czymś, co po prostu nie miało miejsca - stanowczo twierdzi Zygmunt Solorz. - Jakaś współpraca ze służbami wojskowymi... to jakaś wydumana sprawa.
Na kolejnym, marcowym posiedzeniu, przesłuchane zostaną obie strony procesu.

Komentarze 1

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

L
Leonard Borowski
Kolejny proces, który wskazuje jednoznacznie na szkodliwą społecznie działalność wielu polskich tzw. sądów. Nawet gdyby sam Solorz w porywie nagłej prtzyzwoitości przyznał się do takowej współpracy to i tak ten pseudo sąd nie dałby jemu wiary, uznając winę prof. Zybertowicza. Taki mamy wymiar tzw. sprawiedliwości. SZKODA NA TAKIE CUDEŃKO PUBLICZNYCH PIENIĘDZY. Po dojściu do władzy ludzi uczciwych, trzeba bezzwłocznie przeprowadzić lustrację w sądach i prokuraturach. Zwłaszcza lustrację majątkową tych, którzy orzekali w procesach korzystnych dla ludzi majętnych.
Takiego sędziego W. z toruńskiego sądu należałoby nie lustrować, tylko od razu wyrzucić na zbity pysk. Dla zwykłej przyzwoitości. Inaczej mafie nadal będą rządziły bezkarnie w naszym kraju.
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska