MKS Dąbrowa Górnicza - Anwil Włocławek 87:84
Kwarty: 31:18, 23:18, 18:17, 15:31
MKS: Moore 23 (2), 9 as., Mazurczak 22 (4), Rhett 19, Nowakowski 2, Piechowicz 0 oraz Wilson 8 (2), Motylewski 6, Mijović 5, Cizauskas 2.
ANWIL: Dykes 21 (2), Almeida 18 (3), 6 zb., 7 as., Radić 7, Zamojski 3 (1), Lichodiej 0 oraz Clarke 15 (3), Mielczarek 11 (3), Sulima 7, Tomaszewski 2, Pluta 0.
Trener Przemysław Frasunkiewicz miał kilka dni na pracę z zespołem, ale za to nie miał w składzie kontuzjowanych Curtisa Jerrellsa i Shawna Jonesa. Anwil znowu zaczął od nerwowych akcji i prostych strat nawet pod własnym koszem. MKS, który wygrał pięć z ostatnich sześciu meczów, prowadził 9:4 po punktach Malcolma Rhetta. Środkowy gospodarzy zdobył do przerwy 13 punktów, myląc się tylko raz przy siedmiu rzutach z gry.
Włocławianie fatalnie organizowali się w obronie i błyskawicznie tracili kolejne punkty. MKS imponował mądrym i zespołowym graniem, w 1. połowie miał ponad 60 procent z gry. W 6. minucie było już 22:10. Frasunkiewicz wziął czas, ale niewiele mógł wskórać, gdy jego zespół popełniał wręcz szkolne błędy w defensywie.
Jeśli kogoś można było wyróżnić to Clarke'a, który przynajmniej starał się w ofensywie oraz Dykesa (14 pkt i 6/9 z gry do przerwy). Dopiero w 18. minucie pierwsze punkt z wolnego zdobył Ivan Almeida.
Kabowerdeńczyk o zdobywaniu punktów przypomniał sobie w 3. kwarcie. W samą porę, bo MKS powiększył przewagę aż do 22 punktów. Po przerwie Anwil wreszcie pokazał agresywność w grze obronnej, pożyteczny był najmłodszy w składzie Wojciech Tomaszewski. Kilka udanych akcji sprawiło, że pojawiło się więcej życia w ekipie gości.

Magazyn Gol24: Ostatnia prosta Ekstraklasy i finał Ligi Konfederacji
Po "trójkach" Mielczarka i Almeidy (17 pkt w 2. połowie) w 38. minucie było tylko 85:77. To były minuty lidera Anwilu, który znowu trafił z dystansu, potem zabrał piłkę i popisał się wsadem. 87:84 na 37 sekund przed końcem! Taka jest koszykówka, bo chwilę wcześniej Wilson trafił za 3 na 90:79, ale spóźnił się ułamek sekundy i punkty nie zostały zaliczone.
Pościg ostatecznie okazał się jednak spóźniony, choć gospodarze w ostatnich 5 minutach popełnili więcej błędów niż wcześniej przez cały mecz. Almeida miał jeszcze rzut na dogrywkę, ale nie trafił z dystansu.