Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stelmet - Polski Cukier. Siła mistrza. Twarde Pierniki bez szans w pierwszym meczu [zdjęcia]

Joachim Przybył
Joachim Przybył
Mecz nr 1 finału PLK: Stelmet Zielona Góra - Polski Cukier Toruń 88:68
Mecz nr 1 finału PLK: Stelmet Zielona Góra - Polski Cukier Toruń 88:68 Mariusz Kapała
To nie była obrona na miarę finału, nie było determinacji, zawiedli polscy gracze. Polski Cukier przegrywa wysoko w Zielonej Górze. Łukasz Wiśniewski: - Ten mecz musi nas jeszcze dodatkowo zmobilizować.

Stelmet Zielona Góra - Polski Cukier Toruń 88:69 (20:17, 22:18, 17:13, 29:21)
STELMET: Dragicević 16, 10 zb., Djurisić 15 (1), 10 zb., Koszarek 9 (3), 6 as., Moore 5 (1) Kelati 2 oraz Zamojski 11 (3), Florence 10 (1), Gruszecki 10 (1), Hrycaniuk 10, Zywert 0, Matczak 0, Mokros 0.
POLSKI CUKIER: Weaver 18 (2), 5 zb., Trotter 14, 5 as., Mbodj 12, 7 zb. Sulima 4, 6 zb., Diduszko 2 oraz Skifić 10, Śnieg 6, Sanduł 0, Perka 0, Michalski 0.

Torunianie pojechali do Zielonej Góry na luzie, bez presji, ale z przeświadczeniem, że stać ich na niespodziankę. Celem jest przynajmniej jedno zwycięstwo w wyjazdowym dwumeczu.

Jacek Winnicki przed meczem powiedział: - Musimy wytrzymać napór rywali od samego początku. Jeśli pozwolimy im na szybką grę na luzie, to będzie źle.

Wiele się mówiło o ogromnej przewadze doświadczenia gospodarzy. Torunianie faktycznie zaczęli nerwowo, jakby przytłoczeni stawką spotkania. Dopiero Kyle Weaver po blisko 3 minutach indywidualną akcją otworzył wynik dla Polskiego Cukru.

Torunianie swoim zwyczajem szukali punktów blisko kosza, ale Stelmet był na to przygotowany i zastawił tam gęste zasieki. Potrzebne były rzuty z dystansu w takiej sytuacji, a to nie jest mocna strona Polskiego Cukru (do przerwy dwa razy trafił jedynie Weaver). Przeciwnie Stelmet - po „trójkach” Łukasza Koszarka i Armaniego Moore’a (12:8) trener Winnicki szybko przerwał grę.

Udało się wyrównać dzięki punktom Mbodja, który zaczął ten mecz z niezwykłą energią (12 pkt, 5 pkt i 2 bl. do przerwy). Generanie jednak brakowało tempa i szybkości w ataku, na co na pewno miała wpływ długa przerwa w ataku. Niewiele pomogły zmiany i na sam koniec kwarty przewaga Stelmetu urosła do 6 punktów.

W 2. kwarcie Stelmet zaczął powoli odjeżdżać. Odepchnięci od kosza torunianie gubili się i pod presją egzekwowali rzuty ze słabych pozycji. Po błędach w obronie Jure Skificia i Maksyma Sanduła trener Winnicki nie krył zdenerwowania.

Co gorsza, gospodarze zaczęli skakać po głowach torunianom pod ich tablicą. Do przerwy zaliczyli aż 8 zbiórek ofensywnych, a w sumie było 25:16.

Po kolejnej przerwie na żądanie wrócili na parkiet Trotter i Mbodj, ale wciąż nie było tej gry, którą oglądaliśmy we wcześniejszych rundach. Aż trzy minuty w tej części czekaliśmy na pierwsze punkty.

W obronie ogromny problemem były akcje pick and roll w wykonaniu Koszarka, po których łatwe punkty spod kosza zdobywali Dragicević czy Djurisić. Dwaj Czarnogórcy zagrali dzięki temu najlepszy mecz w play off.

Momentami udawało się zbliżać na dystans 2 punktów (głownie dzięki Weaverowi - 13 pkt do przerwy), ale zdecydowanie za dużo było błędów, zwłaszcza w defensywie. Na szczęście, Stelmet też nie grał wybitnej koszykówki, nie do końca potrafił wykorzystać słabości Twardych Pierników i do przerwy różnica wynosiła 7 punktów.

Druga połowa zaczęła się bez zmian: stratą Wiśniewskiego i skuteczną akcją dwójkową akcją pod koszem Stelmetu (44:35). Kapitan Polskiego Cukru rozgrywał fatalny mecz, ale generalnie niemal wszyscy polscy gracze nie udźwignęli presji finału, może z wyjątkiem Tomasza Śniega.

Gdy brakowało gry zespołowej, to nawet proste zastawianie własnej tablicy nie działało. Gospodarze nie musieli kreować cudów w ataku, wystarczało, że zbierali piłkę i ponawiali akcje. Jeszcze w 23. minucie było 46:42 po 2+1 Weavera, ale sam skrzydłowy nie mógł wystarczyć.

Stelmet w mistrzowski sposób potrafi przyspieszyć, gdy widzi słabość rywala, a w tym meczu torunianie dostarczyli im zachęty aż nadto. W połowie 3. kwarty przewaga przekroczyła 10 punktów. Trener Winnicki robił zmiany z częstotliwością hokejową, ale bez skutecznych Polaków nic nie mógł zdziałać.

Po przerwie torunianie próbowali rozluźnić defensywę rzutami pod koszem, ale strasznie pudłowali (3/18, a więc zaledwie 17 proc.). Stelmet bezkarnie natomiast trafiał za 3. Tak gra właśnie pretendent do mistrzostwa: wystarczyły nieco ponad 2 minuty, żeby gospodarze w ostatniej kwarcie zdobyli 12 punktów i prowadzili 71:50.

Opinie po meczu

Adam Hrycaniuk, środkowy Stelmetu: - Nie było wcale lekko, trzeba się było napracować i włożyć mnóstwo sił w wypracowanie dużej przewagi. Ten mecz już za nami, ale musimy chodzić twardo po ziemi. Nie ma znaczenia wysokość wygranej, za dwa dni musimy być kolejni na drugi mecz.

Łukasz Wiśniewski, obrońca PC: - Wolałbym nie oceniać tego meczu, trudno coś powiedzieć. Początek był niezły, trzymaliśmy się dopóki Kyle trafiał, ale inni się nie podłączyli do gry. Ja miałem fatalny występ, biłem głową w mur. Mieliśmy dobre pozycje, ale nie trafialiśmy, to był nasz największy problem. Gdy Stelmet się rozpędził, to już trudno było go zatrzymać. Nie możemy się poddawać, taki mecz musi nas jeszcze bardziej zmotywować.

Drugi mecz o złoto w sobotę także w Zielonej Górze o godz. 17.45 (transmisja w Polsacie Sport). Dwa mecze w Toruniu zaplanowano na 6 i 8 czerwca.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska